Nie każde miasto może się pochwalić własnym browarem. Moje w sumie też nie, rozkradli i zniszczyli oba (tak, miasto jezusowe miało kiedyś aż dwa browary) zaraz po wojnie. Plotki wiejskie mówią, że połowa budynków została odbudowana przy użyciu cegieł z tego większego. Browar Zamkowy Schwiebus to była piękna rzecz, znajdował się na niewielkim wzniesieniu co jeszcze bardziej dodawało mu majestatu.
Zachęcam do zapoznania się z materiałami o nim np na stronie schwiebus.pl lub w miejskim muzeum. Ja zajmę się trochę bardziej teraźniejszymi poczynaniami browaru, mianowicie jego roli w życiu menelstwa i młodzieży gimnazjalnej, która upija się tam Żubrami.
Ruin praktycznie nie widać z zewnątrz. Trzeba się przebić przez warstwę drzew i krzaczorów żeby cokolwiek zobaczyć. Można przejechać się tam rowerem i nawet nie zauważyć, że 10 metrów dalej są jakiekolwiek budowle. Wszystko to niedaleko centrum, na obrzeżach błoni. Pełno tam butelek po Turach i otulin po kablach (miedź jest w cenie!). Ogólny smród i menelowaty klimat odpycha, o durexach nie wspomnę nawet. Da się jednak znaleźć parę smaczków, jest pełno butelek, które nie wyglądają na dzisiejsze. Schowane pod gruzami, niektóre nawet całe.
Największą jednak atrakcją są w miarę dobrze zachowane piwnice (leżakownie?) do których prowadzi sporych rozmiarów brama, trochę to wygląda jak wjazd do jakiegoś schronu. Wszystko udekorowane oczywiście malunkami artystów ulicznych (jak ja nienawidzę graffiti...).
Same piwnice cholernie wilgotne i zimne, ciężko się tam oddycha ale grzybów nie ma za dużo. No i jest ciemno jak cholera, co widać na zdjęciach (i jak flash się męczył żeby cokolwiek oświetlić). Długość poszczególnych pomieszczeń (zachowały się 4) to dobre kilkadziesiąt metrów.
Najbardziej zaskoczyło mnie pierwsze pomieszczenie, w którym ktoś sobie zrobił swoistą jadalnie. No i jako jedyne miało okno na świat. Dodatkowo zawieruszyły się tam dwa piwa, których się w tym miejscu kompletnie nie spodziewałem.
No właśnie, piwo. Co z tym Misiem? Ano podpasował pod miejsce jak cholera. Jest to przykład, który idealnie pokazuje, że nie wszystkim musi coś smakować. Było trochę hejtu na nie, że najgorsza warka, że tamto, że sramto. Mi osobiście cholernie smakowało, może przez miejscówkę, może przez to, że mam trochę fetysza w sobie.
Etykieta jest po prostu mega, połączenie Misia z filmu z kadrem jaruzelskiego jest strzałem w dziesiątkę. Głównie przez styl, który narodził się dzięki craftowej rewolucji w Polsce. Swoista PIPA (Polish India Pale Ale) ma swoje wzloty i upadki, nie każdy browar potrafi trafić w sedno (ale w sumie cholera wie jak ma do końca smakować ten styl). Kopyr z Widawą trochę przestrzelili, według mnie jednak dobrze to zrobiło samemu piwu. Prezentacja w pokalu zacna, miedź bardzo ładnie kontrastuje się z powszechną zielenią i mchem porastającym gruzy. Piana z początku wysoka i twarda redukuję się dość szybko do sporego kożucha.
Szybko wącham i... ziemia! Aromat intensywny, żywiczny, ziemisty i to nie przez miejsce, w którym je degustuje. Są nawet nuty drzew iglastych (mimo tego, że dookoła mnie same liście, he he). Pod koniec (po ogrzaniu) pojawiają się lekkie akcenty drożdżowe. Taki mały pokal a tyle w nim mocy. To jednak smak jest najbardziej kontrowersyjny i albo go człowiek pokocha albo znienawidzi. Na początku, przez ułamek sekundy jest lekka słodowość ale zaraz po niej całą mocą atakuje gorycz. Jest żywica, jest ziemia, jest przytłaczająca pięść która wbija w ziemię i krzyczy "żryj glebę plebsie!". Pokornie więc piję i czuję jakbym jadł ziemię z mchem (w sumie to mnie trochę korciło żeby porównać doustnie). Goryczka utrzymuję się na całej długości picia ale o dziwo nie zalega zbyt długo. Wysycenie niskie, piwo treściwe i bardzo pijalne. Nie ma tu żadnego balansu, żadnych słodkich akcentów, które jakoś by kontrowały tę goryczkę. Dlatego właśnie dużo ludzi może to piwo odrzucić. Mi ono cholernie przypadło do gustu, najlepsza... PIPA w moim życiu. Polska gleba to nasz skarb narodowy!
Czyli jednak ten Miś nie jest taki zły jak jego poprzednik :) Zdjęcia - zacne. Lubię takie postindustrialne i zapuszczone klimaty.
OdpowiedzUsuń