"Święto piwa" to bardzo drażniący temat. Jestem osobą, która nigdy nie była na niemieckiej potańcówce zwanej też Oktoberfest i nie żałuje tego w ogóle. Dlaczego? To święto nie ma nic wspólnego z celebracją piwa, no bo jak, samym marcowym? Mało ludzi wie, że właśnie tylko ten (w sumie nudny) styl piwny jest rozlewany w Monachium podczas tej imprezy. Druga rzecz, że jest to po prostu festyn wiejski zrobiony na dużą skalę. Nie ma tam najnowszych trendów piwnych, stylów, jakichkolwiek wariacji związanych z naszym ulubionym trunkiem. Wpieprzaj pan precla lub golonkę i popijaj tym samym piwem za 10 ojro. O sikaniu pod stół (bo Ci ktoś miejsce może zająć) chyba nie muszę wspominać? Ja wiem, że wielu może mi zarzucić czysty hejt. "No bo przecie tam się jedzie dla klimatu!". Nigga please, taki sam klimat, bez ciasnoty, mogę mieć na pierwszych lepszych dożynkach. "No ale można też zwiedzić kawałek świata, no i w góry blisko!". Osobiście wolałbym pojechać w te góry w innym okresie, gdy ceny hoteli nie są zawyżone pięciokrotnie i nie ma tam kazyliona turystów. "A kobiety? Są piekne!". A co złego jest z naszymi dziewczętami? Panien wprost z teledysku Donatana masz u nas dostatek, jedyny problem, że nie chcą tak ochoczo piwa przynosić... tylko, że tym w Monachium płacą za te uśmiechanie się do klientów. Nie zabraniam nikomu tam jeździć, proszę tylko aby nie nazywać tego świętem piwa bo jest to tak samo idiotyczne jak wypowiedź piwnego znawcy Zdzisława Kantora na temat krajów, do których nie należy jechać po dobre piwo.
Uwaga, znowu będzie narzekanie. Jak już pewnie każdy Polak wie wygraliśmy z Niemcami 2:0 w eliminacjach do Euro 2016. Radości nie było końca, no bo jak? Małe państewko z końca rankingów wygrało ze świeżymi mistrzami świata?! Ano, miliony kibiców upiło się tej pamiętnej nocy. Wielu się nawróciło i nawet mój ojciec stwierdził, że dali radę. Ja... nie. Nie oglądałem meczu, ani tego trochę później ze Szkocją. Spytacie: dlaczego? Moja odpowiedź jest prosta: papudraków nie oglądam. Jestem za młody żeby pamiętać piękne czasy polskiego footballu. Całe moje doświadczenie z kadrą to wielka podnieta podczas eliminacji i jeszcze większy żal po fazie grupowej w finałach. Po ostatnim Euro powiedziałem dość. Nigdy więcej, chociażby wygrali z samym mistrzem świata... Przepraszam panowie ale ten kibic nie cieszy się z jednej wygranej z osłabionymi Niemcami, którzy mieli akurat słaby okres w grze. Czekam na dwie wygrane w fazie grupowej finału, wtedy znowu zacznę ślepo wierzyć w cuda. Bez sportu narodowego da się żyć, jest wiele dyscyplin w których mamy więcej osiągnięć.
Może trochę humoru po tych narzekaniach? Każdy z Was wie co to jest piwna rewolucja, ale czy słyszeliście o piwnej kontrrewolucji? Najukochańszy portal BeerLovers (należący do jednego z koncernów) zaczął skrycie naśmiewać się z piw rzemieślniczych i w podtekście też z całej rewolucji piwnej. Czym jest owy portal? Ano niby blogiem, gdzie możemy przeczytać między innymi jakim pysznym piwem jest nowe Książęce Chlebowo Miodowe. Poziom beznadziei jest wysoki na tej stronie sponsorowanej przez KP dlatego polecam przeczytać parę artykułów, ot tak dla zabawy. Oczywiście Tomek Kopyra nie byłby sobą gdyby całej tej sytuacji nie skomentował. Dla mnie cała ta koncernowa gra jest po prostu śmieszna, duzi gracze sami sobie strzelają w stopę takimi zagrywkami. Rewolucja piwna w Polsce się dopiero co rozkręca i takie manewry dla wielu konsumentów będą po prostu oznaczały słabość Goliata.
No i ostatni wątek, drażniący mnie od jakiegoś czasu. Blog Forum Gdańsk... Nie mam nic do tej imprezy, sam bym chętnie się na nią wybrał gdybym miał wtedy czas. Problem pojawia się po całym evencie (jak i po Piwnym Blog Dayu). Pamiętam jak w tamtym roku (gdy np ja zaczynałem dopiero przygodę z blogowaniem) wiele znanych stron piwnych grzmiało jak to się nie rozwijamy i wrzucamy tylko nudne degustacje piwa. Panowie wy tak na serio? Degustacje są nudne ale jak nie ma pomysłu na zajebiście trafnego i politycznego posta to się do nich wraca? Szczyt buractwa i co najważniejsze próżności według mnie. Toż już niektórzy chyba zapomnieli na czym się wybili w swoich pierwszych latach prowadzenia bloga. Jak ktoś kto robi zdjęcia telefonem może w ogolę mieć jakiekolwiek zdanie, że degustacji nikt nie czyta skoro sam nie dba choćby o wygląd bloga czy posta? Degustacje są pierwszą informacją, po którą sięga typowy Janusz. Druga sprawa, nie każdy może być w multitapie co tydzień lub nawet co miesiąc, o uczestnictwie w piwnych imprezach nie wspomnę nawet. Dlatego zostaje mu głównie opisywanie piw, które zazwyczaj musi zamawiać przez internet. Trochę samokrytyki panowie. Już nie będę przytaczał niektórych artykułów praktycznie o niczym (lub odgrzewaniu tego samego kotleta pod lekko zmienioną pisownią), no bo w końcu coś by się przydało wrzucić na stronę a w lodówce same zdegustowane już trunki. W tym roku jest jak narazie cisza i mam nadzieje, że nikt nie zacznie znowu grzmieć jako ten jedyny prawy i sprawiedliwy.
"Już nie będę przytaczał niektórych artykułów praktycznie o niczym (lub odgrzewaniu tego samego kotleta pod lekko zmienioną pisownią), no bo w końcu coś by się przydało wrzucić na stronę a w lodówce same zdegustowane już trunki."- chyba wiem do kogo uderzasz :P.
OdpowiedzUsuńCo do ostatniej uwagi: doszło do tego, że znaczna część wszystkich recenzji piw sprowadza się do kilku zdań (czasem słów!) wpisanych na "fuckbookowej" tablicy. Gdzie są te recenzje pisane kwiecistym językiem, ze wstępem o browarze czy stylu piwa? Blogi typowe recenzujące obecnie jakby zarezerwowane są dla początkujących? U mnie dominują recenzje (trochę piwowarstwa domowego tez jest) i nie zamierzam tego zmieniać ;)
OdpowiedzUsuńNie dam Ci tej satysfakcji.
OdpowiedzUsuń