Drugie picie:
Dawno nie było powtórzonej degustacji z prawdziwego zdarzenia na blogu. Za mało czasu i za dużo nowych premier się pojawia… Gdy jednak człowiek idzie na działeczkowego grilla się odprężyć nie może wziąć ze sobą samych piw do degustacji. Zazwyczaj robię tak, że biorę jedno specjalne, którego jeszcze nie piłem a reszta to sprawdzone specyfiki do powolnego sączenia. Tak było i tym razem z tym, że skończyło się to małą katastrofą.
W pobliskim markecie wyłożyli nowy craft i ku mojemu zaskoczeniu do lodówki trafił pyszny Coffee Stout i AIPA z browaru Kormoran. Stout okazał się najlepszym z całej serii mimo dość ulotnej (bo do 31.08) daty ważności, następnego dnia zrobiłem sobie zapas. Ich AIPA, która uważana jest przez wielu za jedną z najlepszych w Polsce, też mnie zaskoczyła... tyle, że nie w pozytywny sposób.
Zacznijmy od tych małych rzeczy, na które większość ludzi nie zwraca uwagi. Kormoran znowu ma poważny problem z kapslami firmowymi, to co widzicie powyżej to nie jest brak ostrości spowodowany aparatem a po prostu spartolony nadruk. Z etykietą na szczęście nie ma takiego problemu, może i zaoszczędzili trochę na ilości kleju bo wystarczy trochę wilgoci i odchodzi bez problemów ale akurat z tego będą się cieszyć kolekcjonerzy. W szkle trunek wygląda zacnie, ma bursztynowy, opalizujący kolor i bardzo wysoką i zbitą pianę. Ta trzyma się mężnie przez większość czasu i zostawia spore ślady na szkle.
Szybki niuch z butelki (wow, tak profesjonalnie!) i… chwila,
chwila. Co tu się stanęło się? (jakby to powiedział klasyk). Aromat może i jest
wyraźny i nawet można rzec, że intensywny ale gdzie w nim jest Ameryka? Tona
karmelu króluje niepodzielnie za każdym razem gdy człowiek zbliży nos do szkła.
Bliżej nieokreślone tropiki majaczą gdzieś z tyłu ale nie dają rady, ktoś
popełnił brutalne morderstwo na chmielach! Jakby tego było mało czasami pojawia
się lekka nuta kalafiorowa. Cholernie mulące piwo się nam tutaj zapowiada…
Biorę pierwszy łyk i tylko jedno zdanie zaczyna mi się krzątać po głowie… nosz ku*wa mać! Znowu karmel karmelem pogania i jak taki rozwydrzony bachor na podwórku nie da się nikomu pobawić swoją nową zabawką. Nie ma mowy o poprawnej, mocnej słodowej kontrze bo najnormalniej w świecie nie ma się ona czemu przeciwstawić. Chmiele już dawno leżą zamordowane w rowie gdzieś na odludziu. Z nadzieją przychodzi goryczka o profilu żywicznym. Niestety jest nijaka i nudna, bez odpowiedniego dla stylu kopa i wyrazistości. Żywiczny posmak pozostaje na finiszu i wraz z karmelem tworzy mocno zamulającą kompozycję. Na tym się nie kończy niestety, czasami dochodzi beznadziejna nuta spirytusowa. Cholernie zapychające i zamulające piwo. Niskie wysycenie też nieszczególnie pomaga. Patrzę na datę ważności i nie wierzę, co się stało?!
Oryginał 10.08.2013:
Nie ma co ukrywać, że Kormoran chciał zabłysnąć swoja kolekcją "Podróże Kormorana". Niestety pierwsze piwo z serii umknęło mi ale AIPA udało się upolować. Co tu mamy? Pięć odmian amerykańskiego chmielu co daje cholernie mocny zapach cytrusowy. Wygląd niczego sobie, piękny kolor i bujna piana ładnie utrzymująca się. Pierwszy łyk, hmm coś mało. Drugi, trzeci i dopiero dochodzi goryczka (trochę za późno i za mało wyrazista jak na AIPA'e), żywiczna, powiedziałbym nawet że sosnowa. Bardzo orzeźwiające ale coś jest z nim nie tak... może to ta pustość pod koniec, piwo jakby traci na wartości. A może to coś innego... chyba po prostu piłem lepsze i za to tańsze. Mowa tu np o Rowing Jack'u. Nie zrozumcie mnie źle, piwo nie jest złe, nawet można powiedzieć że pyszne. Nie rozumiem jednak tej całej otoczki Kormorana z książeczką itp, fajna rzecz ale trunek nie jest jakiś super wyjątkowy więc nie pasuje mi to do całości.
Siema, mi to piwo smakowało dużo bardziej niż ostatnie warki rowing jack`a. Mimo iż może nie do końca poprawne jest ich zestawianie ze względu na nieco inne style. Można sobie tylko życzyć by Kormoran wprowadził na stałe do oferty sklepowej AIPA i by można to piwo kupić w sklepach przez cały rok. Wówczas konkurencja w postaci tzw. browarów "kontraktowych" prawie straci rację bytu ;-) Jednym słowem: pyszne.
OdpowiedzUsuńI tak dla mnie Atak Chmielu rządzi w AIPA. Tak, jak pisałeś kiedyś, zdarzają się lepsze i gorsze warki, ale piwo jest bezkompromisowe, a ja nie lubię za bardzo ułożonych. AIPA z Kormorana mi nie smakuje, mają sporo lepsze inne piwa (oraz podpiwek), szkoda że zepsuli też miętą "Jabłko w Piwie" (może jabłka były lekko trefne i musieli), bo było bardzo fajnym napojem z gatunku "wynalazki". A tak lubiłem ten browar...
OdpowiedzUsuńRowing Jack ustawiany jest na wzorzec polskiego AIPA, ale właśnie to wyważenie smaków mi w nim przeszkadza - jeden to lubi, drugi nie, dla mnie za gładkie. Podobne odczucie miałem z Imperatorem Bałtyckim - bardzo dobre piwo, mnóstwo różnych smaków, ale nie mam ochoty powtarzać.
Odkryciem tego lata jest dla mnie Hard Bride - dołącza na stałe do ulubionych, zasnąłem po nim z
uśmiechem i obudziłem się z uśmiechem. Dziękuję za wcześniejszą recenzję, dzięki niej kupiłem.