Bardzo stara degustacja, jeżeli chcesz abym ocenił to piwo poprawnie napisz mi maila, może się uda.
Lubię goryczkę, nawet można powiedzieć że ją kocham namiętnie jak Tadeusz Zosieńkę. Są jednak różne typy goryczy, jedną z nich jest ta wykręcająca mordę aż do bólu. Ten typ dzieli się jeszcze na dwa podtypy: przyjemne wykręcanie i wymuszone.
Lubię goryczkę, nawet można powiedzieć że ją kocham namiętnie jak Tadeusz Zosieńkę. Są jednak różne typy goryczy, jedną z nich jest ta wykręcająca mordę aż do bólu. Ten typ dzieli się jeszcze na dwa podtypy: przyjemne wykręcanie i wymuszone.
Na rynku jest dużo piw z wymuszonym wykręcaniem. W sumie muszę przyznać, że piłem właśnie tylko takie... do teraz. Długo stałem przy kasie sklepowej patrząc na tą butelkę, w końcu wydanie 16zł na piwo 0,3l powinno być poprzedzone długim namysłem. Przygarnąłem je bo było mi go żal, stało takie osamotnione, paręnaście centymetrów od piw Pinty.
Szybka jazda autem na ogród, ktoś rozpala grilla, ktoś gra w karty, ja otwieram Dog'a i przelewam do pokala. Muszę przyznać, że wygląda pięknie. Po pianie zostaje kożuszek, który pilnuje naszego piwa jak prawdziwy bodyguard. Zapach? O dziwo mało intensywny, więcej cytrusów dało się wyczuć w innych piwach Brew Dog'a np DPC. Pierwszy łyk: "o cholera!" Gorąco! Pożar! Patrze na butelkę i widzę liczbę której się nie spodziewałem po IPA: 9,2% alkoholu. Wait, what? Cała moc została tak dobrze ukryta, że wyczuwa się ją tylko po bardzo przyjemnym ogrzaniu przełyku. Zaraz potem wpada moja ukochana goryczka, trochę przytłumiona ogrzaniem ale ja się nie skarżę, broń boże! Co najlepsze, nie zostaje ona zbyt długo a w smaku przypomina mi ciemne owoce... czereśnia z grapefruitem?
Przyznam się, że po "hardcore" spodziewałem się po prostu ostrego nachmielenia. Brew Dog znowu mnie zaskoczył i to bardzo pozytywnie. Podaję pokal dalej, każdy grymasi i skarży się na gorycz. No cóż, więcej dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz