Bardzo stara degustacja, jeżeli chcesz abym ocenił to piwo poprawnie napisz mi maila, może się uda.
A może by tak spotkanie z prezydentem? Jak na głowę państwa przystało ma to być kwintesencja czeskiego lagera, które idealnie będzie reprezentowało swój kraj za granicą. Hmmm, mam nadzieje, że nie wyjdzie z tego żadna choroba filipińska.
A może by tak spotkanie z prezydentem? Jak na głowę państwa przystało ma to być kwintesencja czeskiego lagera, które idealnie będzie reprezentowało swój kraj za granicą. Hmmm, mam nadzieje, że nie wyjdzie z tego żadna choroba filipińska.
Zaczynamy od ładnej piany, która jednak trzyma się dość krótko. Czyżby początek choroby? Zaraz się przekonamy. Gulp, gulp, gulp. Coś jest nie tak... Mamy dość mocny słód ale na szczęście nie tak słodki jak w większości piw. COŚ jest zaraz za nim, chowa się. Piję dalej, no co to jest?! Chmielowość niska, goryczka słaba. Internet mówi, że taka goryczka to norma w południowoczeskich piwach, wychodzi więc na to że to nie są piwa dla mnie. Piję i piję, coś pozostaje na języku, ukrywa się w postaci goryczy ale wiem że to jakiś niechciany intruz (i w dodatku bardzo nieprzyjemny). Odstawiam na chwilę, niech się ogrzeje. Kolejny łyk... jest! W sumie to nie wiem z czego się cieszę. Ten niechciany intruz to metal. Nie tak mocny jak w raciborskim ale jednak. Ma też taki specyficzny smak. Taki... popsuty? Przeterminowany? Zgrzybiały? Gdyby nie ten mankament byłby to najzwyklejszy lager.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz