Bardzo stara degustacja, jeżeli chcesz abym ocenił to piwo poprawnie napisz mi maila, może się uda.
Wszystko zaczęło się od telefonu i tekstu: "Jestem w niemieckim hipermarkecie, wziąć Ci jakieś piwa?". Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem żeby odpowiedzieć negatywnie na tak pięknie zadane pytanie. Efektem są 3 weizeny, dziś jeden z nich.
Wszystko zaczęło się od telefonu i tekstu: "Jestem w niemieckim hipermarkecie, wziąć Ci jakieś piwa?". Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem żeby odpowiedzieć negatywnie na tak pięknie zadane pytanie. Efektem są 3 weizeny, dziś jeden z nich.
Co tu dużo pisać, usłyszałem "Karlsberg" i pomyślałem "że niby co?". Nie rzucając mięsem napisze, że ekhem nie lubię Carslberga. Zaciekawił mnie jednak sam fakt, że mogliby się porwać na ten styl. Gdy dostałem butelkę okazało się, że owy browar zaczyna się na K. Może to i lepiej?
No ale wróćmy do piwa. Po nalaniu piana pozostaje w postaci średniej wielkości kożucha. W zapachu dość słodki banan ale bardzo ulotny. Kolor ciemniejszy od większości spotkanych mi weizenów. Pijemy. Jest znowu banan, troszkę mocniejszy niż w zapachu ale nadal słodki jak cholera. Po paru łykach było wiadome dlaczego, brak w nim jakichkolwiek przypraw, które kontrowałyby jakoś te słodycz. Co do samej przyjemności z picia, wydawało mi się na początku, że jest to lekki odświeżający pszeniczniak. Nic bardziej mylnego, zostałem zdradzony! Wypełnienie przyszło nagle i po wypiciu 2/3 czułem się jak wagon PKP w drodze na Woodstock. Sama końcówka też nie należała do przyjemnych. Weizen magicznie zmienił się w wodnistą breje o posmaku kartonu.
PS: Jeszcze do wieczora odbijało mi się po nim, no jak tak można!
47 yr old Engineer I Estele Kleinfeld, hailing from Westmount enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Board sports. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a S40. Pelny artykul
OdpowiedzUsuń