Siedzi sobie człowiek w domu, czyta różne pierdoły na internecie. Kątem oka widzi tekst: "DOSKONAŁE PIWO!" na profilu Piwnych Podróży. Zmusza się więc do podjęcia wyzwania, trzeba jakoś doprowadzić ten kursor myszki na linka i przeczytać o jakim piwie mowa. Iiiiiiiii click, success!
Moim oczom ukazało się zdjęcie Bernarda, ciemnego. Że niby doskonałe piwo z tego czeskiego browaru? Na pewno tworzą tam dobre piwa ale żeby je aż ta wychwalać... i nagle myśl, boing! Przecie mam to piwo schowane na kiedyś tam. Sprawdźmy je więc, i tak nie miałem nic lepszego do roboty.
Kaboom! Uwielbiam ten odgłos odskakującej porcelanki.
Lejemy to czarne złoto, piana z początku wydaje się ładna. To jednak tylko podstęp bo dość szybko znika niestety. Szybkie wąchanko i tu pierwsze zdumienie. Aromat to palona czekolada. Nawet nie wiem czy można uzyskać coś takiego ale ja miałem właśnie takie odczucia gdy mój nos był przyklejony do butelki, nie chciał się skubany od niej odczepić.
Pierwszy łyk, oj duża paloność, fajnie fajnie. Drugi łyk, na przód wychodzą kawa z czekoladą i pozostają już do końca. Trzeci łyk, gdzieś w oddali wyczuwalny karmel ale może tak przez pół sekundy. Najlepsza w tym piwie jest jednak jego konsystencja. Coś pokroju kogla-mogla ale na pewno nie aż tak słodkiego, oj nie. Goryczka średnia, a nawet taka bardziej delikatna. Mogłaby być większa ale wtedy całość nie byłaby tak fajnie zbalansowana. Tomek miał racje, doskonały ciemny lager.
Cieszę się, że byłem pomocny. Zapraszam ponownie!
OdpowiedzUsuń