Siedzę sobie dzisiaj i wciskam namiętnie F5 na stronie Ciechana. Czemu? Ma się tam pojawić formularz do zamówienia Portera Grudniowego 2013. W tym roku będzie ich tylko 880 więc jest się o co bić. Co prawda rok temu wyszedł im średnio ale ja liczę na poprawę. No ale nie można tak siedzieć bezczynnie nie?
Chwytam więc pierwsze z brzegu piwo, traf chciał, że jest to jedna z tegorocznych nowości od Pinty. Żytorillo smakowało mi bardzo lecz był to pewnego rodzaju eksperyment. Apetyt na Życie to niby typowy roggenbier. Nie powiem leje się ładnie. Gęste jak cholera, z zachowaną fakturą piaskową jak w innych żytnich które piłem. Piana też bardzo proper, mocna, gęsta i oblepia szkło. Jest jednak trochę mniej urzekająca niż ta w Żytorillo.
A formularza dalej nie ma...
Wącham, mocno zalatuje pszenicznym. Jest drożdżowo, lekko chlebowo. Za bardzo nie wyczuwam jednak kwasku.
F5, F5, F5, F5, F5...
Trzeba zacząć je pić, może smak mnie odwiedzie od tego klikania. Ohh, jest gęste, fajnie. Tak kremowe, tak... kleiste. I to tak przyjemnie bardzo! Wszechobecne drożdże mieszają się z... nie wiem czym. Niby przypraw nie ma wyszczególnionych na etykiecie ale coś tak jakby lekko drapie, podobne do goździków. Kwaskowatość też jest ale bardzo słaba (w porównaniu do Żytniego z Konstancina) ale wraz z nią pojawia się też lekka goryczka, która o dziwo bardzo ładnie wpisuje się w smak i wygładza całość. Idealne na ten zimny i mokry wieczór, na chwilę zapominam o Porterze Grudniowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz