Słyszeliście kiedyś o Antidotum? Ja nie, dlatego byłem zdziwiony gdy w sklepie polecili mi spróbować ich piwa. Jeszcze bardziej zdziwiony był klient za mną, który skomentował to zdaniem: "To znowu otworzyli ten browar?"
Ano znowu, tylko w sumie nie wiem o co mu dokładnie chodziło. Jest to bowiem browar kontraktowy, który warzy swoje piwa w browarze Bartek (o tym też nigdy nie słyszałem). Nie ważneee. Napis na etykiecie aż zmusza do spróbowania, prawdziwy pilsner? Śmiałe słowa hoho.
To co my tu mamy, ano na początek brak piany. Buzuje jak cola i znika pozostawiając czystą tafle piwa na wierzchu. Kolor, hmm, jasne złoto, leciuteńko mętne. Tutaj mała nowość na blogu, będę starał się robić jedno dodatkowe zdjęcie, które będzie jak najbliższe prawdzie jeżeli chodzi o kolor.
Aromat jest bardzo słaby. Już chciałem napisać, że jest to samo masełko (głównie przez autosugestie degustacji z internetu) ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Według mnie czuć też bardzo lekką, zanikającą wędzonkę.
Zaraz wyjdzie na to, że to jakieś Grodziskie czy cuś. Pijemy, pijemy, pijemy... i nic. Jest mocno wodniste. Głównie słodowe z masłem i bardzo lekką, jeszcze bardziej niż w aromacie, wędzonką. Goryczy w tym nie uświadczysz. Bardziej takie szczypanie, lekko kwaskowate, głównie przez wysycenie. Koło prawdziwego pilsnera to nawet nie stało niestety. A czeka mnie jeszcze ich Dunkel...
Meh.
Ojoj, czemu w tym samym poście pojawił się Dunkel? Ano dlatego, że nie mam chęci zaśmiecać sobie bloga kolejnym wpisem o "prawdziwym" piwie z browaru Antidotum. Tak tak, nie będzie miło i przyjemnie.
Zaczęło się standardowo, piana większa i trwalsza niż w pilsnerze. Tak samo jednak znika pozostawiając tylko wspomnienie. Kolor dość ładny, miedziany ale lekko mętny.
Niuch niuch, oj jest źle. Tym razem mamy samo masełko. No może gdzieś w tyle plącze się karmel ale gubi się w lesie i zostaje pożarty przez maślane wilki. Nie chcem ale muszem jak to mówią.
Dziękuje, ja wysiadam. W smaku samo masło. Żadnego karmelu, paloności, słodów, po prostu nic. Jest to jakaś sztuka muszę przyznać, uzyskać w ciemnym tylko posmak masła. Wylałem połowę kufla do zlewu, tam jest miejsce tego "piwa". Od razu muszę zaznaczyć, to coś nie było przeterminowane. O dziwo miało naklejoną datę ważności (z tego co czytałem brak tej daty to była norma wcześniej).
WWW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz