Drugie picie:
Browar Kormoran ma w swoim dorobku bardzo dobre i co za tym idzie przepyszne piwa (głównie z serii Podróże Kormorana) ale nie ustrzegł się przed wpadkami. Wielu uważa, że PLONiaste są właśnie specyficznym spadkiem formy piwowara. Też tak myślałem ale trzeba wziąć pod uwagę jedną rzecz, polskie IPA jest eksperymentem, bardzo niewdzięcznym w dodatku. Żeby sprawiedliwości stało się zadość postanowiłem powrócić do tej serii, zaczynamy od Bronka.
Już na samym początku Tesco rzuciło mi kłody pod nogi. Pamiętając, że w nowych lodóweczkach tej sieci marketów widziałem owego PLONa zajechałem go kupić. Okazało się, że mieli promocje na American Witbier od Doctora Brew, którego nie mam opisanego na blogu. 3,99zł to kusząca cena, szczególnie przy ploniastym za 7,99zł. Trzeba być jednak twardym i zarazem stanowczym, na Chmielastego Doktora przyjdzie jeszcze czas.
Powrócił kolor bursztynu, mocno kontrastowego aż bolą oczy. Klarowność się poprawiła, teraz jest już tylko leciuteńko mętnawe. Pogorszyła się za to piana, rośnie max na palec i to ten najmniejszy. Szybko też zanika tworząc bardzo znikomy lacing. Etykieta, jak w każdym PLONie, bardzo mi się podoba. Schludna, ładna, z ukrytym hasłem że przecież PL is ON! Wydrukowana na bardzo fajnym, niby to kredowym papierze.
Albo mi się nos wyostrzył albo to piwo kompletnie inaczej pachnie. Jest karmelowo, słodowo, po prostu słodko. Przypomina to trochę zapach miodu szczerze mówiąc. Na szczęście są też akcenty chmielowe, słabsze ale zauważalne. Jest las, jest sosna w hurtowych ilościach. Gdzieś pałętają się też bliżej nieokreślone owoce, na pewno nie są to tropiki jak wcześniej. Całość średnio intensywna. W smaku powiedziałbym, że do obiadu niedzielnego się nadaje. Jest słodkie, karmelkowo-miodowe wręcz. Dopiero tutaj wyczaiłem jaki to owoc... truskawka! Goryczka na poziomie średnim... chociaż jakbym miał brać pod uwagę styl IPA to bez kozery napiszę, że jest niska. 50 IBU? Chyba ktoś tu się schlał samogonem podczas pomiarów. Nie ma też jakiegoś szczególnego profilu, jest po prostu gorzka i tyle. Nie daje rady tej słodkości, niepotrzebne jej zaleganie też jakoś nie pomaga. Po lasach nie został nawet maluteńki ślad. Czyżby zostały sprzedane na rzecz zadośćuczynienia żydom za holokaust? Taki polityczny żarcik, wybaczcie. Nagazowanie średnie do wysokiego nawet. Niestety mam nieodparte wrażenie, że piwo jest trochę wodniste. Chciałem dobrze, wyszło inaczej. Może powinienem się trzymać Podróży Kormorana po prostu? Oj nie, polowanie na PLONa Zielonego i Niebieskiego trwają.
Oryginał 13.01.2014:
Miało być kompletnie inne piwo, w sumie to w ogóle nie miałem dzisiaj ochoty pić. Jakoś tak poniedziałek nie sprzyja... degustacjom. Dostałem je jednak w prezencie od znajomego, no może nie tak do końca. W zamian otrzymał ode mnie Urquell'a... czy ziemisty PLON okaże się lepszy?
Pierwszy z PLONów jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Miał w sobie to coś w postaci lasu ale ogólnie był raczej średnim eksperymentem na polskich chmielach. Brązowa odmiana różni się tym, że jest zrobiona na suszonych szyszkach chmielu (zielona była na świeżych). Czy coś to dało?
Wąchamy! Pierwsze co uderza to owoce, głównie ananasy. Wszechobecna słodkość, słody, może troszkę żywicy. Nie ma na szczęście żadnych maślanek, które prześladowały mnie ostatnio. Sam ananas też przyjemny, ale kurde jakoś tak mało patriotycznie to pachnie. Wygląda też inaczej, mętnawe, raczej koło bursztynu nie stało. Takie lekko ciemniejsze złoto. Piana natomiast trzyma poziom jak wcześniej, bujna i bardzo ładnie oblepia szkło. Pozostawia po sobie mały, ale zawsze, kożuszek.
No ale jak smakuje?! Przecie od wąchania i patrzenia człowiek może umrzeć z pragnienia. Ano... dziwnie. Wszechobecna słodycz wspomagana ananasem i gdzieś w oddali żywicą. Brak tego uwodzicielskiego efektu lasów. Goryczka słabiutka, na pewno nie na poziomie 50 IBU jak to napisali na stronie. Pojawia się na chwileczkę i gdy człowiek ma już nadzieję że uderzy z impetem... znika tak szybko jak spłoszona niewiasta. Nie daje rady tej całej słodyczy, a to w końcu ma być IPA do cholery! Ploniasty jest jednak pijalny ale nie pozostanie mi w pamięci na dłuższy czas. No nic, czekamy na niebieskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz