Naszła mnie ochota na pszeniczne. Coraz cieplej się robi, śnieg już prawie stopniał i pełno jest brązowych przebiśniegów. Patrze do lodówki, troszku głodny jestem. Każde danie, które z chęcią bym zjadł wymaga większego nakładu czasu i chęci. Oj lenistwo ty moje, zamykam lodówkę i kieruję się do piwnicy.
Wyciągam skryty w ścianie kluczyk i już wrota stoją otworem. Hmm, patrze na portery. Nie no one muszą leżeć, w końcu po to je tu schowałem. Dalej jakieś rosyjskie piwa z kapslem jak w tymbarku. Po otwarciu Igrzysk Olimpijskich mam dosyć tego kraju na dzisiaj. Zwracam więc swoją uwagę na drugą stronę i widzę dwa niemieckie piwa. Chwytam więc to jaśniejsze, dunkela wypiję kiedy indziej.
Kapsla nie ma co pokazywać, najzwyklejszy jaki widzieliście w życiu. Patrząc na wygląd butelki przypomniałem sobie jakie instrukcje dałem znajomemu, który kupował mi te piwa podczas delegacji. "Weź takie, które wyglądają jakby były warzone w garażu, ewentualnie w lesie obok bimbru" powiedziałem. Otwieram piwo i bardzo duże zdziwienie. Po szybkim niuchu prosto z butelki dało się przez ułamek sekundy wyczuć jajo. Szybko jednak ten aromat znikł... oj. Samo piwo prezentuje się standardowo, złoty, mętny kolor. Iście bananowy mógłbym rzec. Piana sprytnie ukryta, niby wydaje się ładna z daleka. Jak się jej jednak przyjrzy człowiek to widzi duże bąble w tej całej krzątaninie. Znika w szybkim tempie ale coś na tafli pozostaje.
Wącham znowu, tym razem ze szklanicy. Brak goździka, jedyne co się tam pałęta to gotowane warzywa i może troszeczkę bananowej skórki. Miałem sobie umilić wieczór i co? Pije, bo co mam zrobić. Tutaj zaskoczenie, wyczuwalne słody z takim delikatnym kwaskiem. Coś jednak zalega po każdym łyku, coś niezdrowego... No cholera nie mogę dojść co to, jakby posmak kleju po oblizaniu znaczka pocztowego? Nie jest to najbardziej nagazowane pszeniczne jakie piłem w życiu. Powiedziałbym, że jest nawet średnio nabuzowane. Wbrew pozorom nie jest wodniste. Kolejny średni weizen z Niemiec. Zaczynam się powoli zastanawiać, czy oni potrafią warzyć swój własny styl. Z drugiej jednak strony, kosztuje coś koło 40 eurocentów więc mają możliwość wypicia okej pszenicy w cenie np takiego Kozackiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz