Jak wiecie jestem pewnego rodzaju zboczony jeżeli chodzi o piwa świąteczne, musi być piernik i/lub przyprawy i tyle w temacie. Rok temu byłem jak Grinch, wieszcząc hejta na AleBrowar za uwarzenie piwa świątecznego, które takowym nie było. O nich więcej jednak napiszę przy okazji degustacji tegorocznego Saint No More, jeżeli uda mi się je dorwać oczywiście.
Dzisiaj mamy browar rodzinny (jak to nam raczą przypomnieć na etykiecie) Gościszewo. Nie za bardzo pozytywnie mi się to kojarzy muszę przyznać… browar rodzinny EDI anyone? Do zakupu zachęciły mnie pochlebne opinie innych i w sumie... kalendarz. Za tydzień mamy Boże Narodzenie a ja nie wypiłem jeszcze ani jednego piwa piernikowego w tym sezonie, toż to zahacza o kryminał.
Zmiany etykiet na pewno wyszły browarowi na dobre. O wiele lepiej prezentują się teraz, są spójne, tematyczne ale bez niepotrzebnych udziwnień zarazem. Cholernie podoba mi się też styl rysownika, cieniowanie, kreska, cała postać tytułowego gwiazdora jest po prostu piękna. Kolor piwa z początku wydaje się czarny ale pod światło wychodzi jego brązowawe pochodzenie. Piana z początku wysoka szybko zaczyna brzydko pękać i pozostawia po sobie mały kożuszek. Koronka jest za to piękna, jednolita, trzymająca się kurczowo szkła.
Zaczynam wąchać, chwila chwila, skądś znam ten zapach. Kakao, czekolada i trochę aromatu lawirującego pomiędzy mleczną czekoladą a masełkiem, czyli diacetylem. Trudno jest mi się zdecydować które to ale pewny jestem, że mi to broń Boże nie przeszkadza. Z tyłu majaczy trochę wanilii i to by było na tyle jeżeli chodzi o przyprawy. Toż to podobnie do stout’a pachnie. Piernika nie ma ale w sumie wypije sobie mój ulubiony styl więc źle tak do końca nie jest. Pierwszy łyk bardzo szybko zweryfikował moje domysły, wysycenie mi się nie zgadza. Jest za wysokie na stout ale nie aż tak żeby narzekać. Piwo jest treściwe, najmocniej dobija się paloność. Delikatna słodycz z początku zostaje doszczętnie spalona żywcem w drugiej sekundzie. Na końcu lekko ziołowa goryczka z przytupem, która znika tak samo szybko jak się pojawia. Gwiazdor nie jest jednak jednowymiarowy, dodatkowo mamy lekką kwaskowatość i przyprawy, głównie imbir, cynamon i gałka muszkatołowa. W sumie to po wypiciu większości zaczynam się zastanawiać czy to ta mieszanka przypraw nie daje takiego sztucznego efektu paloności. Po większym ogrzaniu wychodzi też czekolada z wanilią ale zabójcze trio dalej jest górą. Brakuje mi tego efektu piernika, może proporcje przypraw były nie takie. Jest to jednak dobre piwo świąteczne, które po prostu ultra super dupy nie urywa. Mimo tego pokazuje, że christmas ale nie musi być słodkie (ani nachmielone do granic).
37 years old Project Manager Arlyne Vowell, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Private Parts and Gardening. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a Beretta. zawartosc witryny
OdpowiedzUsuń