Czym jest określenie brown w stylach piwnych? Osobiście zawsze uważałem, że ma ono się kojarzyć z orzechowymi nutami (ale też jakoś nieszczególnie szukałem definicji). Ostatnie doświadczenia jednak zmusiły mnie do przemyśleń na ten temat. Zwykła rozmowa z barmanką zasiała ziarno niepewności: "Nie nie, orzechów nie. Po prostu Brown IPA". Nie powiem, byłem lekko zbity z tropu. Może niektórzy uważają sam kolor za podstawę do nazwania tak swojego piwa?
Czemu taki wstęp? Ano omówimy dzisiaj peruńskie piwo, które zakupiłem tylko i wyłącznie dla tych wiewiórczych przysmaków. Niestety wymagania mam mocno zawyżone, ostatnim stoutem zwanym Noc Kupały postawili sobie poprzeczkę dość wysoko. Dodatkowo zgrzeszyłem i przeczytałem parę opinii w internetach, pochlebne to zbyt łagodne słowo na ich określenie. Jedno wiem na pewno, podniecenie wzrasta.
Czemu taki wstęp? Ano omówimy dzisiaj peruńskie piwo, które zakupiłem tylko i wyłącznie dla tych wiewiórczych przysmaków. Niestety wymagania mam mocno zawyżone, ostatnim stoutem zwanym Noc Kupały postawili sobie poprzeczkę dość wysoko. Dodatkowo zgrzeszyłem i przeczytałem parę opinii w internetach, pochlebne to zbyt łagodne słowo na ich określenie. Jedno wiem na pewno, podniecenie wzrasta.
Dopiero teraz zauważyłem, że logo Peruna to po prostu mocno wkurzony koleś z brodą. Jak coś takiego mogło mi ujść uwadze wcześniej? Etykieta wektorowa, w ich stylu. Z tego co pamiętam zrobili konkurs i to klienci wybierali wzór, który się pojawi na butelce. Mnie cieszy wiewiór widoczny w dziupli na samym środku, jest jakiś taki... mroczny. Kolor piwa wydaje się czarny. W imperatorskim szkle widać jednak, że piwo jest brunatne, nieprzejrzyste. Piana ma poważny problem i nie sądzę aby to była wina szkła. Próbowałem nalewać z jak największej wysokości ale i to nie pomogło. Malutki kożuszek trzymał się jednak dzielnie do końca picia, oblepiając przy tym szkło jak tylko mógł.
Przyznam się Wam, że w ogóle nie zwróciłem uwagi na ekstrakt. Trochę się zawiodłem gdy zobaczyłem tylko 13%, że niby taki angielski porter? No nie wiem... Panowie z Peruna nie raz mnie zaskoczyli pozytywnie więc nie ma co psioczyć, wąchamy. Po paru intensywnych niuchach uśmiech nie zawitał na mojej twarzy. Intensywność średnia do niskiej nawet. Głównie czekolada z domieszką kawy i lekkim diacetylem w postaci masełka (to akurat nie jest wada jeżeli by wierzyć opisowi stylu). Nic mi się tu nie kojarzy z orzechami. Po dość mocnym ogrzaniu nadal nic... no chyba że się człowiek uprze i coś wyczuje na granicy autosugestii. Wiewiór wierci się w dziupli niepocieszony a ja zaczynam czarnowidztwo ekstremalne uprawiać w myślach: przecie jak zacznę pić tę trzynastkę to na pewno okaże się, że będzie smakować jak jakaś lura! Nic z tych rzeczy, piwo jest zajebiście pijalne i wystarczająco treściwe zarazem (jak na styl). Co w środku? Na pewno gorzka (ale bez przesadyzmów) czekolada z dodatkiem orzechów (w końcu!). Te dają czadu praktycznie do końca picia, mieszanka laskowych z migdałami jeżeli miałbym wybierać. Jakbym się miał uprzeć to gdzieś w tle pojawiają się też lekko palone ziarna kawy. Całość wytrawna, wysycenie średnie do niskiego. Goryczka bardzo niska, bardziej wyczuwalna jest lekka paloność na finiszu. Stonowane i poprawne piwo, w sumie to nie powinienem się spodziewać jakiejś mega bomby orzechowej z konsystencją ropy. Aromat do poprawy i mamy całkiem przyjemnego (i zarazem książkowego) brown portera. Ja jednak poczekam na coś grubszego, jakiś imperialny brown porter może? Tylko kurde... zima się prawie kończy a ta trzynastka perunowa idealnie się nada na wieczory działkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz