Browar w Gościszewie już dawno chciał się pozbyć przylepionej mu łatki warzelni przejściowej, do której zaglądają tylko kontraktowcy. Przyznajcie się, kto z Was jeszcze trochę ponad rok temu kojarzył jakiekolwiek piwo z Gościszewa, które nie miało etykiety AleBrowaru? No właśnie.
Od jakiegoś już czasu jednak browar zaczyna walczyć o swoje (też dzięki Michałowi Saksowi) i warzy coraz więcej rozpoznawalnych na rynku piw z własnym logo. Problem w tym, że większość z nich nie ma nic wspólnego z piwną rewolucją. Wszelakie odmiany lagerów królują w ofercie Gościszewa i głównie dlatego nie interesowałem się nimi podczas podróży do specjalistycznego sklepu z piwem. Oto stał się jednak cud, pewien hipermarket (który hejtuje zawzięcie ostatnio) postanowił, używając sztandarów owej rewolucji, wprowadzić do swoich lodówek owe trunki gościszewskie. Zabawne jest to, że w moim mieście wyparły one (poza przyjemnie chłodne ramiona lodówek) np takiego Robust Porter z Birbanta i Pony Express z Faktorii.
Czym jest owy Rybak? Ano niczym innym jak starym Naturalnym Niefiltrowanym. Jak już pisałem przy Gwiazdorze zmiana etykiet wyszła browarowi na dobre. Są piękne i nieskomplikowane. Wyróżniają się na półce sklepowej i przyciągają oko dobrze dobranymi kolorami. Tym razem mamy też nowy kapsel, który szczerze mówiąc... jest gorszy od poprzedniego. Może to przez brak jakiegokolwiek tła? Z chęcią widziałbym to nowe logo na białym kapselku. Piwo prezentuje się jak poczciwe jasne niefiltrowane. Ma złoty kolor, opalizujący lekko. Piana z początku wydawała się trwała ale po paru chwilach dostała jakiegoś szoku i zaczęła znikać w zastraszającym tempie pozostawiając drobniutkie skrawki na szkle.
Spodziewałem się mocno lagerowego aromatu a dostałem coś o wiele lepszego. Owszem jest głównie słodowe ale nawet typowy Janusz wywącha też przyjemne nuty zbożowe i odrobinkę drożdży. Takiego aromatu właśnie spodziewam się po piwie naturalnym/niefiltrowanym. Jest też dosłownie odrobinka gotowanych warzyw ale większość piwoszy pewnie go nie wyczuje. Co do intensywności to jest średnia ale utrzymuje się do końca picia. W smaku też jest całkiem zacnie. Słodowe, nie za słodkie. Biszkopt, chlebek, te klimaty. Szlachetna goryczka średnia do niskiej ale na pewno wyższa i przyjemniejsza niż w eurolagerach. Lekko kwaskowate z przyjemnym trawiastym finiszem. Przez całość wyczuwalne lekkie drożdże i powszechna zbożowość. Oczywiście bez przesadyzmów, to nie jest piwo pszeniczne. Nagazowanie średnie, trafiło w mój gust. Bardzo przyjemne, niepasteryzowane jasne, które nie wymaga od pijącego zbytniego skupienia a daje od siebie masę przyjemności z picia (np podczas malowania płotu na działce). Piłem wcześniej Rycerza z tej samej serii i według mnie był gorszy od Rybaka, i to tak dość wyraźnie. Najgorsze jest jednak to, że ludzie nie potrafią się już cieszyć dobrym piwem jeżeli nie było leżakowane w beczce po rudej przynajmniej pół roku i z wsadem złotego pyłu.
32 yr old Help Desk Operator Zebadiah Sandland, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like Analyze This and Model building. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Bugatti Royale Berline de Voyager. kliknij, aby dowiedziec sie wiecej
OdpowiedzUsuń