Raz do roku bardzo spokojne miasteczko (które tak na marginesie walczy o miano uzdrowiska) zamienia się w ryczące siedlisko chromowanych tłumików i betonu ociekającego gumą. Tak, mowa tu o jednym z moich ulubionych miejsc w województwie Lubuskim czyli Łagowie. Usytuowany pomiędzy dwoma jeziorami z kanałem łączącym pośrodku miejscowości jest kwintesencją spokoju, szczególnie poza sezonem. Czy wspomniałem, że mają tam też zamek Joannitów?
W ostatni weekend miało tam miejsce wydarzenie nietuzinkowe (jak co roku z resztą), zlot jednośladowców pod nazwą Rock, Blues i Motocykle organizowany przez klub Nine Six MC Poland. W tym roku mieliśmy już 20 edycję i jak co roku zajechałem co by się przyjrzeć maszynom, na które tak bardzo lubię... patrzeć. Nie mam w ogóle chcicy czy choćby chęci posiadania takowej, po prostu lubię się im przyglądać.
Wskoczyłem na rower, w końcu do Łagowa mam zaledwie 25 km i to głównie lasami, sama przyjemność i spokój mówię Wam. Wziąłem ze sobą Lili Fontelli z browaru Piwoteka ale postanowiłem opisać je w oddzielnym wpisie, za dużo będzie tutaj zdjęć motocykli żeby jeszcze wpychać foty piwa. Dodatkowo przygotowuję się do łagowskiego wyścigu MTB, muszę wykorzystywać każdą możliwość jazdy na swoim Talonie.
Pierwszą rzeczą, którą człowiek widzi na wjeździe do miasteczka to... oczywiście motocykle, kazylion motocykli. Stoją praktycznie przy każdym chodniku wzdłuż głównych ulic dolnej części Łagowa. Nie oznacza to jednak, że w mieście panuje błoga cisza. Zaparkowane maszyny to zaledwie połowa tych dostępnych. Reszta krąży powoli po tych samych ulicach albo stoi przy pobliskich pubach i restauracjach a nawet... przy zamku. Widać, że nie jest to zwykły zlot ale po prostu święto jednośladowców. Nie rozumiem jednak jednego, kto o zdrowych zmysłach pcha się tam wtedy autem? Szybki przykład: motocykle jeżdżą sobie w swoistej paradzie i co jakiś czas męczy się pomiędzy nimi auto. Moją uwagę przykuł biały SUV na blachach spoza regionu i rodzina w środku. Janusz za kierownicą, nie mogąc się pomieścić na drodze wjeżdża na chodnik a jego żona przez okno krzyczy na pieszych (którzy przyjechali tutaj popatrzeć na motocykle) żeby się posunęli, nie muszę chyba dodawać, że jej ton wskazywał wysokie mniemanie o sobie? Takich sytuacji było kilka podczas mojej, krótkiej wizyty. Debilizm i arogancja według mnie.
Co do aspektu alkoholowego... chyba nikt się nie spodziewa, że będzie to impreza pełna abstynentów? Jeżeli komuś nie odpowiada sytuacja, że jegomość w skórze usiądzie na betonie przed autem z napisem na kartonie "pokaż dupę" to nie powinien się raczej wybierać na takie imprezy. W sumie jak tak sobie teraz myślę to... mieszkańców miejscowości można zaliczyć do tych najbardziej tolerancyjnych w całym województwie. Na gazie nikt się raczej nie ośmieli wsiąść na motor, za dużo wtedy się tam patroli policji kręci.
Oczywiście jest też pełno budek z jedzeniem, co mnie zaciekawiło to pojawiające się stoiska z, powiedzmy, bardziej wyszukanym jedzeniem (pierwszy raz widziałem tam foodtrucka z burgerami). Scena główna jak i plac przed nią jest zamknięty. Odbywają się tam główne atrakcje takie jak koncerty, aukcje, striptease a nawet... balet rosyjski. Oczywiście bilecik kosztuje, w tym roku bodajże 60zł. Śmieszna historia, parę lat temu udało mi się wejść na koncert wieczoru oszukując panów na bramce. Zamiast żółtej bransoletki (dla wykonawców) założyłem skórkę od cytryny i... udało się. Będę tę historię opowiadał wnukom.
Jeżeli jesteś fanatykiem (albo po prostu lubisz motocykle) przyjedź do Łagowa za rok. Miejsca do spania jest sporo, co drugi dom trudzi się turystyką w sezonie. Osobiście mam zamiar spędzić tu trochę więcej czasu przy okazji 21 już zlotu. Mam nadzieję, że władzę zdecydują się jednak na zakaz wpuszczania aut spoza miasteczka do centrum podczas imprezy.
Wskoczyłem na rower, w końcu do Łagowa mam zaledwie 25 km i to głównie lasami, sama przyjemność i spokój mówię Wam. Wziąłem ze sobą Lili Fontelli z browaru Piwoteka ale postanowiłem opisać je w oddzielnym wpisie, za dużo będzie tutaj zdjęć motocykli żeby jeszcze wpychać foty piwa. Dodatkowo przygotowuję się do łagowskiego wyścigu MTB, muszę wykorzystywać każdą możliwość jazdy na swoim Talonie.
Pierwszą rzeczą, którą człowiek widzi na wjeździe do miasteczka to... oczywiście motocykle, kazylion motocykli. Stoją praktycznie przy każdym chodniku wzdłuż głównych ulic dolnej części Łagowa. Nie oznacza to jednak, że w mieście panuje błoga cisza. Zaparkowane maszyny to zaledwie połowa tych dostępnych. Reszta krąży powoli po tych samych ulicach albo stoi przy pobliskich pubach i restauracjach a nawet... przy zamku. Widać, że nie jest to zwykły zlot ale po prostu święto jednośladowców. Nie rozumiem jednak jednego, kto o zdrowych zmysłach pcha się tam wtedy autem? Szybki przykład: motocykle jeżdżą sobie w swoistej paradzie i co jakiś czas męczy się pomiędzy nimi auto. Moją uwagę przykuł biały SUV na blachach spoza regionu i rodzina w środku. Janusz za kierownicą, nie mogąc się pomieścić na drodze wjeżdża na chodnik a jego żona przez okno krzyczy na pieszych (którzy przyjechali tutaj popatrzeć na motocykle) żeby się posunęli, nie muszę chyba dodawać, że jej ton wskazywał wysokie mniemanie o sobie? Takich sytuacji było kilka podczas mojej, krótkiej wizyty. Debilizm i arogancja według mnie.
Co do aspektu alkoholowego... chyba nikt się nie spodziewa, że będzie to impreza pełna abstynentów? Jeżeli komuś nie odpowiada sytuacja, że jegomość w skórze usiądzie na betonie przed autem z napisem na kartonie "pokaż dupę" to nie powinien się raczej wybierać na takie imprezy. W sumie jak tak sobie teraz myślę to... mieszkańców miejscowości można zaliczyć do tych najbardziej tolerancyjnych w całym województwie. Na gazie nikt się raczej nie ośmieli wsiąść na motor, za dużo wtedy się tam patroli policji kręci.
Oczywiście jest też pełno budek z jedzeniem, co mnie zaciekawiło to pojawiające się stoiska z, powiedzmy, bardziej wyszukanym jedzeniem (pierwszy raz widziałem tam foodtrucka z burgerami). Scena główna jak i plac przed nią jest zamknięty. Odbywają się tam główne atrakcje takie jak koncerty, aukcje, striptease a nawet... balet rosyjski. Oczywiście bilecik kosztuje, w tym roku bodajże 60zł. Śmieszna historia, parę lat temu udało mi się wejść na koncert wieczoru oszukując panów na bramce. Zamiast żółtej bransoletki (dla wykonawców) założyłem skórkę od cytryny i... udało się. Będę tę historię opowiadał wnukom.
Jeżeli jesteś fanatykiem (albo po prostu lubisz motocykle) przyjedź do Łagowa za rok. Miejsca do spania jest sporo, co drugi dom trudzi się turystyką w sezonie. Osobiście mam zamiar spędzić tu trochę więcej czasu przy okazji 21 już zlotu. Mam nadzieję, że władzę zdecydują się jednak na zakaz wpuszczania aut spoza miasteczka do centrum podczas imprezy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz