Key Largo, tak jak większość piw browaru Raduga ostatnio, wpadł w moje ręce przy okazji odwiedzin Ducha Craftu w Tesco. Dziwna sprawa ogólnie bo gdy do marketu trafiają nowe piwa rzemieślnicze są one zazwyczaj z jednego, konkretnego browaru. Mnie martwi jednak coś innego...
Mianowicie poważny problem logistyczny, i to nie tylko w placówce w moim mieście. Podczas gdy alejka z piwami jest wręcz zalana koncernami (gdzieniegdzie wychylają się piwa regionalne typu Ciechan czy Amber) nie ma w niej miejsca na prawdziwe piwo. Ostatnio widziałem craftowców wystawionych na półki zaraz przy zabawkach dla dzieci... po drugiej stronie marketu. Jakby Tesco kompletnie nie zależało na sprzedaży piw segmentu premium. Wystarczyłoby zmniejszyć o połowę miejsce przeznaczone dla Harnasi i innych, jeszcze gorszych mózgotrzepów i wystawić tam taką Radugę czy Pintę. Uwierzcie mi wcale nie jest im potrzebna taka ilość zapasów. Czasami mam wrażenie, że ustawiają to tak tylko po to, aby uzupełniać je raz na tydzień (ze swoich stanów magazynowych). Nie raz słyszałem od znajomych, że w ich wielkim mieście jakim jest Zielona Góra nie ma craftu w marketach. Kto o zdrowych zmysłach pójdzie sprawdzić półki koło działu zabawek? Get your shit together Tesco.
Skończmy narzekania i porozmawiajmy o piwie. Etykieta trzyma poziom piw Radugi ale czegoś mi na niej brakuje... właśnie! Gdzie jest panna z obrazka? Jakoś bez niej całość wydaje się pusta i smutna. Tak jak piana która nalewa się sporawa ale z dość dużymi bąblami i krótkim żywotem. Na pocieszenie pozostawia słaby kożuch i delikatny lacing. Kolorek z początku wydawał się czarny, nieprzejrzysty. Przy dłuższym zapoznaniu, pod pewnym kątem w dodatku, dało się jednak zauważyć rubinowe refleksy. Jeżeli mnie wzrok nie mylił było też całkiem klarowne.
Aromat jest bardzo dziwny… przyznam się szczerze, że jeszcze się z takim nie spotkałem w stoucie. Chodzi głównie o to, że czuć wyłącznie… owsiankę. Nie ma ani palonych ani czekoladowych nut (że o kawie nie wspomnę). Sama owsianka, świeżo przygotowana. Cynamon może i jest ale blisko granicy autosugestii. Czy jest to zły aromat? Niekoniecznie. Czy przypomina stout? W ogóle. Intensywnością też jakoś nie grzeszy.
W smaku na szczęście jest o wiele lepsze. Na pierwszym planie mocna, gorzka czekolada i wtórująca jej paloność. „Gorzka” jest tu słowem klucz bo jest to jeden z wytrawniejszych stoutów jakie piłem (a już szczególnie ich owsiankowych odpowiedników). W pewnym momencie wchodzi stanowcza i mocna jak na ten styl goryczka ale jej ziemiste harce kończą się dość gwałtownie. Finisz to już kawa zbożowa i delikatna owsianka, które według mnie są idealnym zakończeniem każdego łyku. Cynamon wychodzi dopiero po mocnym ogrzaniu i pojawia się na chwilę w momencie gdy piwo ląduje na języku. Żeby nie było za dobrze wraz z nim pojawia się też lekki, ale kompletnie niepotrzebny alkohol przy finiszu. Dużym minusem jest odczucie w ustach, nagazowane to za mocno i nie ma tej aksamitności, do której przyzwyczaiły mnie inne oatmeal stouty. Mimo tego piło się okej i bez większych grymasów na twarzy.
Co do obecności piw w Tesco i ich usytuowanie, głównym powodem jest to, że koncerny płacą marketowi za odpowiednią ekspozycje czy to pieniędzmi czy to np paletą piwa od czasu do czasu. W moich okolicach w Tesco crafty są przeważnie ustawione na ścianie na samym końcu centralnej aleji, między piwem a alkoholami. Wyjątkiem są ekspozycje czasowe przy samym wejściu na regale gdzie są wszystkie promocyjne produkty.
OdpowiedzUsuń