Z racji tego, że browar Birbant obchodził ostatnio swoje drugie urodziny (ah, jak ten czas leci) postanowiłem jakoś to uczcić w swoim zaciszu domowym. Traf chciał, że od jakiegoś czasu zalega mi w piwnicy ich ciemna IPA, żytnia w dodatku. Szczerze nie mam zielonego pojęcia dlaczego wcześniej jej nie otworzyłem.
Przez długi czas zastanawiałem się, dlaczego styl tego piwa nie nazywa się Black Rye IPA. Gdy w końcu przezwyciężyłem swoją głupotę uświadomiłem sobie, że ma to ścisły związek z nazwą samego piwa... Oj głupiś Brodacz, głupiś.
Etykieta wykonana przez FLOW jak zwykle przyciąga oko. Może i nie jest tak wymyślna i śmieszkowa jak przy Saison Curry Wurst, ale i tak daje radę. Jest po prostu bardzo ładna i daje nadzieję, że piwo będzie tak samo szalone jak doktorek z obrazka. W dodatku jest to chyba pierwsza butelka w tym roku, która nie ma bąbli pod papierem. Samo piwo wygląda na klarowne i ma ciemnobrązowy kolor. Widać to szczególnie dobrze w hamburgowym "cycku" na spodzie. Lekko beżowa piana urosła na wysokość dwóch palców, ale nie była jakoś szczególnie zbita i szybko opadła. Pozostawiła po sobie za to całkiem ładny lacing na szkle.
Podobno mocno chmielone piwa tracą znacznie na aromacie z czasem. Dr IPA stał trochę w mojej piwnicy, ale zapaszki wydobywające się ze szkła prawie rozwaliły mi nos. Dziwne, ale pozytywne zaskoczenie. Na przedzie kroczy Citra ze swoimi specyficznymi tropikami, liczi i mango. Do tego iglaki, trochę żywicy i na samym końcu delikatny słonecznik. Całość mocna, wyrazista i utrzymująca się praktycznie do całkowitego opróżnienia szkła. Piękna sprawa.
Smakowo też nie zawodzi. Już po pierwszym łyku człowiek dostaje po gębie (w kolejności intensywności): miksem gorzkiej czekolady z kawą, mocarną żywicą, dopełniającym, lekko prażonym słonecznikiem i oczywiście cytrusami, które jakoś magicznie wyewoluowały z tropików w aromacie. Goryczka też się pojawia, jest wyraźna i stanowcza, ale nie powiedziałbym, że ma te 120 IBU. Profil ma łodygowy z lekkim zacięciem żywicznym. Finisz podoba mi się jednak najbardziej. Czyste połączenie wyraźnej żywicy i prażonego słonecznika, które delikatnie zalega. Piwo wydaje się być pełne, ale też cholernie pijalne zarazem. Na pewno jest gładkie i oleiste, żyto bardzo dobrze zadziałało w tym przypadku. Średnie wysycenie dobrane w punkt, pasuje idealnie. Dr IPA to najlepszy przykład na to, że polscy rzemieślnicy w końcu zrozumieli, że dominujące, nowofalowe chmiele w piwie to nie wszystko. Birbant kolejny raz w formie, oby już nigdy nie przytrafiły im się wpadki jak na przykład przy pierwszej warce 10 Hops. Wszystkiego najlepszego chłopaki!
----------
Styl: Dark Rye IPA
Alk: 6,5% Obj.
Ekstrakt: 15,5°
IBU: 120
Skład: słód (pale ale, monachijski, żytni, czekoladowy, karmelowy), chmiel (Mosaic, Cascade, Citra), drożdże US-05.
Do spożycia: 03.06.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz