Słyszeliście o "aferze", w której głównym bohaterem było szkło IPA glass z Krosna? Jakiś czas temu Krośnieńskie Huty Szkła postanowiły wprowadzić do swojej oferty różnorakie szklanki do piwa rzemieślniczego. Dzięki temu zamiast płacić 30 złociszy za szklankę do IPA od Spiegelau mogliśmy prawie, że identyczną kupić za 9zł (a nawet taniej w zestawie po 4 sztuki).
Problem w tym, że (z tego co się orientuję) firmie, która ma wzór szkła na własność nie bardzo się to spodobało. Do końca nie wiadomo czy Krosno dostało jakikolwiek pozew, ale szkło zostało wycofane ze sprzedaży. Oczywiście w sklepach można je jeszcze dostać. Sam kupiłem je w ostatnią sobotę. Nie ma logo, jest dość grube i poręczne. Oczywiście widać różnicę w jakości, ale kto by na to zwracał uwagę przy piciu. Postanowiłem sprawdzić, czy jej lekko nierówna góra będzie miała jakiś wpływ na degustacje. Wybranym piwem będzie odnowione APA z Jana Olbrachta.
Z każdą kolejną butelką przekonuje się, że Olbrachcik miał jedną z najlepszych wizualnych przemian ostatnich miesięcy. Bardzo dobrze wyglądają rysunki Mleczki na przezroczystym tle, także dzięki pozbyciu się koloru. Sam obrazek przypomina mi trochę scenę z filmu Robin Hood: Faceci w Rajtuzach. Piwo jest koloru ciemnozłotego, lekko zamglone (ale to przez przeżyte turbulencje zaraz przed nalaniem). Piana rośnie wysoka, jest średniopęcherzykowa i pozostawia dość ładny lacing na ściankach.
Aromat jest bardzo wyraźny i nawet mój lekko zakatarzony nos spokojnie wychwytuje każdą jego część. Chmiele, chmiele i jeszcze raz chmiele. Cytrusy stoją równo w pierwszym rzędzie, jest trochę grejpfruta i ananasa. Do tego bardzo fajne tło w postaci biszkoptowych nut, takich delikatnie przypieczonych. Przez moment myślałem, że wyczuwam też delikatną siarkę, ale to raczej mój nos płata mi figle.
Już po pierwszym łyku było wiadomo, że na pewno sięgnę po odnowiony Powrót Króla przy najbliższej okazji. Jeżeli dobrze pamiętam pierwszą warkę (ze starą etykietą) to była ona cholernie nijaka i nudna. Ta taka nie jest, oj nie. Podstawą jest bardzo wyraźna, ale stonowana słodowość. Biszkopcik, chlebuś, te klimaty. Nad nimi stoją i spoglądają władczo chmiele, cytrusowo-ziołowe zdaje się. Są mocne, nadają piwu wytrawności, ale nie blokują słodów całkowicie. Goryczka wchodzi dosłownie z buta i na moje oko ma większego bajcepsa niż zostało to podane na etykiecie. Jest mocna, wyrazista i ma żywiczno-grejpfrutowy profil. Można powiedzieć, że finisz jest jej naturalnym następstwem bo ma lekko zalegającą, żywiczno-łodygową postać. Całość pije się cholernie szybko i lekko, orzeźwienia też nie brakuje. Wysycenie w punkt, średnie do wysokiego. Niejedna AIPA mogłaby tej APA buty czyścić jeżeli mam być szczery. Można się wykłócać, że trochę to wszystko za wyraźne i za mocne jak na ten styl (szczególnie goryczka), ale... po co.
----------
Styl: American Pale Ale
Alk: 5,6% Obj.
Ekstrakt: 12,5% Wag.
IBU: 35
Skład: słód (jęczmienny: pale ale, pilzneński, carahell, chãteau biscuit), chmiel (Iunga, Chinook, Citra, Simcoe, Centennial, Cascade, Zeus), drożdże US-05.
Do spożycia: 18.06.2016
Bardzo fajnie, że odwołałeś się też do starego "Powrotu" bo szukając opinii na temat tego piwa znalazłem wiele negatywnych, tylko, że one są jeszcze za starej produkcji, więc z tego co czytam u Ciebie browar Olbracht poczynił postępy, zachęciłeś mnie do spróbowania tego piwa. :)
OdpowiedzUsuń