Dobrze zakorzenioną tradycją na blogu jest wypuszczanie przeze mnie wpisów miesięcznych wedle bardzo chaotycznego grafiku (albo i nawet jego braku). Tak samo jest i tym razem... nie wiem, jakoś tak ostatnio mocno zabiegany jestem. W dodatku nic z tego zabiegania nie wychodzi... Anyway, zaczynajmy!
Na początek zaproszenie. Napisali do mnie ostatnio organizatorzy Chmiel Fest z prośbą o objęcie patronatu (lub jakiejś jego formy) nad ich festiwalem. Dlatego właśnie zapraszam Was na to wydarzenie jeżeli zdarzy się Wam być 29-30 kwietnia w okolicach Żyrardowa. Całość ma się odbyć na terenie tamtejszego Muzeum Lniarstwa. Więcej informacji możecie znaleźć na facebookowym profilu muzeum jak i pod tym wydarzeniem.
Podtrzymując pozytywny nastrój okazało się, że nie każdy browar chowa swoje receptury w skarbcu. Mowa tu oczywiście o BrewDogu, który udostępnił piwowarom domowym aż 215 swoich piwowarskich tajemnic. W dodatku postarali się też o szatę graficzną i wskazówki, całość możecie znaleźć pod tym linkiem. Oczywiście nie ma tam wszystkich informacji, głównie o procesie produkcji, ale i tak jest to wydarzenie dość ważne w kontekście całego craftowego świata.
Do afer z lutego przejdziemy sobie za chwilę, musimy najpierw poruszyć temat, który niszczy moje serce od dawna. Top Gear był jednym z moich ulubionych show w TV. Szczerze mówiąc nie obchodziły mnie wybryki Clarksona, jest on już pewnego rodzaju gwiazdą a jak wiemy, gwiazdy mają swoje fanaberie. Decyzję BBC o kompletnej zmianie prowadzących uważam za idiotyczną i sądzę, że to będzie koniec Top Geara a początek kopii... tego gówna zwanego Top Gear USA. Wystarczy spojrzeć na listę nowych nazwisk i newsy, że oto główny prowadzący ma problemy z prowadzeniem auta i rozmawianiem do kamery w tym samym czasie... Thanks, but no thanks.
twitter:GrandPrixDiary |
Pierwszą aferą okołopiwną popisał się nam Bevog, czyli słoweński browar warzący w Austrii. Na swoim facebookowym profilu wrzucił projekt etykiety do nowego piwa z serii, w której głównym bohaterem jest dość specyficzna, wychudzona postać. Pech, że nam Polakom kąpiel w zielonych oparach kojarzy się jednoznacznie... z holokaustem. Browar bardzo szybko został pojechany na FB i usunął posta. Po jakimś czasie pokazali zmienioną etykietę, która nie powinna doprowadzić naszych rodaków do paniki i wielkiego oburzenia. Co ja o tym sądzę? Ano to, że trzeba w końcu wyjąć kij z dupy i przestać się zwyczajnie obrażać na cały świat. Nie każdy musi znać historię naszego kraju i to jak nam się kojarzą różne rzeczy. Dlatego stanę po stronie browaru bo jestem przekonany, że nie mieli w ogóle pojęcia jak na nas, Polaków, może ta grafika zadziałać.
Kolejna afera miała miejsce za naszą zachodnią granicą, w kraju gdzie prawa strzeże Reinheitsgebot. Otóż okazało się, że w niemieckich piwach znajduję się... CHEMIA! W wielkim skrócie chodzi o pestycydy i to w jakich ilościach (i kiedy) się je stosuje. Według badań stężenie w niektórych (w dodatku znanych) piwach okazało się parokrotnie wyższe niż jest to dopuszczalne. Więcej przeczytacie na blogu Kuby pod tym linkiem. Ja mam tylko jeden komentarz... psy szczekają, karawana jedzie dalej. Ważne aby nasze browary i słodownie wyciągnęły jakiekolwiek wnioski z zaistniałej sytuacji.
facebook.com/bevogbrewery |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz