Bodajże miesiąc temu chciałem napisać tekst o tym jak to Tesco wycofuje się powoli z craftu. Dlaczego? Ano dlatego, że od jakiegoś czasu jedynymi rzemieślnikami w owym hipermarkecie byli Wąsosz, Kraftwerk i od czasu do czasu Raduga. Jeszcze bym zrozumiał gdyby problem dotyczył tak małego miasta jakim jest Rio, ale to samo zauważyłem też w większych aglomeracjach.
Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie mojego zdziwienia, gdy idąc po Książęce Pszeniczne parę dni temu zobaczyłem półki dosłownie wypchane różniastymi nowościami craftowymi. Owszem były to głównie pale ale, IPA i inne mocno rozpowszechnione u nas style, ale zawsze to jakieś zaskoczenie. Chwyciłem więc parę butelek i powędrowałem do kasy. Książęcego zapomniałem.
Jeżeli dobrze kojarzę to wszystkie etykiety "chmielarkowe" mają ten sam wzór graficzny i różnią się tylko kolorystyką. Jest kocioł, moździerz (a nawet dwa) i pełno ziół. Wszystko pociągnięte fajną kreską, jakby komuś artyzm pomylił się z rysunkiem technicznym. Samo piwo wygląda jak rasowy pale ale, kolor ma ciemnozłoty (dla wścibskich miedziany) i jest tylko lekko zmętnione. Piana może i nie rośnie do olbrzymich rozmiarów, ale trzyma się twardo na wysokości jednego palca przez większość czasu. W dodatku lepi się jakoś tam do ścianek.
Powiem tak... nut cytrusowych jest w tym piwie jak na lekarstwo. W aromacie góruje bowiem słodowość, taka umiarkowana i nieinwazyjna na szczęście. Niestety pojawia się też pewna mało przyjemne warzywo... cebulka. Całość trochę przypomina zapach Laysów cebulowych. Meh.
W smaku jest o niebo lepiej. Już przy pierwszym łyku da się wyczuć, że piwo jest bardziej po tej wytrawnej stronie aniżeli po tej słodkiej. Bardzo fajna podstawa słodowa, która przypomina miks chleba razowego z biszkoptem. W tle pojawiają się też jakieś tam oznaki cytrusów, aczkolwiek mi ta słodowość jak najbardziej wystarcza. Dość szybko wchodzi też goryczka, wyraźna i mocna. Ma specyficzny posmak grapefruita połączonego z ziołami. Finisz za to... jest niestety najsłabszą stroną Chmielarki. Ledwo co wyczuwalne nuty ziołowo-biszkoptowe jakoś mi nie pasują swoją intensywnością do reszty. Całość piję się jednak szybko i z przyjemnością. Fajna pełnia, taka w punkt i średnie do mocnego wysycenie pozwalają spokojnie wypić parę butelek przy grillu czy też meczu. Cały czas trapi mnie jednak jedna rzecz... czemu to piwo nazywa się "Chmielarka Cascade" skoro w składzie jest też chmiel Iunga (i to chyba nawet w większej ilości)?
----------
Styl: Polish Pale Ale
Alk: 4,9% Obj.
Ekstrakt: 12,5° Blg.
IBU: 25
Skład: słód (pale ale, carapils), chmiel (Iunga, Cascade), drożdże US-05.
Do spożycia: 04.11.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz