Gdy wszyscy bawią się na Warszawskim Festiwalu Piwa ja, po drugiej stronie Polski, muszę sobie szukać innej rozrywki. Różne rzeczy przychodzą człowiekowi do głowy. Może otworzyć jakiś zakorkowany porter z piwnicy? Nie, no gdzie tak bez okazji. A może coś uwarzyć w końcu? Kurde już późno jest... mało czasu zostało a po nocy z garami chodzić nie będę.
I nagle bang, myśl przednia. Może mały fetysz? Komesów nowych w moim mieście nie uświadczysz, ale dziwactwa z najtańszej półki browaru Fortuna już tak. Nie wiem czemu sobie to robię... To już nie jest coś w rodzaju "a może jednak będzie w miarę dobre?" tylko "na 90% wyleję to do zlewu".
Etykieta fortunowa, nie ma co się rozpisywać nawet. Nic ciekawego, move along. Trochę mi się śmiać zachciało jak zobaczyłem napis "edycja specjalna", ale ową specjalność sobie zaraz ocenimy. Piwo nalewa się z syczącą pianą ala Coca-Cola i w takim samym tempie znika ze szkła. Kolor samego piwa wyglądał mi na przyciemniony brunatny, klarowne.
To chyba będzie najkrócej opisana degustacja na tym blogu... Jeżeli chodzi o aromat to równie dobrze moglibyście kupić sobie Cole z Biedronki (cena do ilości lepsza) i ją powąchać. Są tacy co uważają, że da się w tym też wyczuć jakiś imbir. Mi się wydaje, że zamiast się nad tym zastanawiać lepiej byłoby tym odrdzewić parę śrub z garażu... Ale chwila, po dość mocnym ogrzaniu wychodzi coś jeszcze... Może to ten imbir? Jeśli tak to jakiś taki mocno sztuczny.
W smaku to jest dopiero... dziwactwo. Oczywiście podstawą znowu Cola z Biedry. Nawet nagazowanie się zgadza, bo jest cholernie wysokie. W dodatku jest dość wodniste, prawie w ogóle nie czuć ciała. Do wcześniej wymienionej Coli możemy dodać odrobinę spalenizny (takiej zeskrobanej z patelni) i ten nieszczęsny, sztuczny imbir. Słodkie to jak cholera i bez goryczki jakiejkolwiek. Na finiszu oprócz narastającej słodyczy możemy dodać jeszcze lekki rozpuszczalnik i kwasek, ale nie taki przyjemny (w sensie stoutowy, słodowy) a bardziej sztuczny. Boże... ku... za co? Kto o zdrowych zmysłach mógł tego stwora nazwać stoutem?
----------
Styl: Imbir Stout
Alk: 6,1% Obj.
Ekstrakt: 14,3% Wag.
IBU: b/d
Skład: słody (pilzneński,palony), cukier, zagęszczony sok owocowy 1,3% (cytrynowy, gruszkowy), ekstrakt jęczmienny słodowy, naturalny aromat imbiru, chmiel goryczkowy, drożdże.
Do spożycia: 18.12.2016
Heh, miałem podobne odczucia http://amatorpiwa.blogspot.com/2016/10/fortuna-imbir-stout.html
OdpowiedzUsuńTak, to coś to jest sztuczny imbir, konkretnie jego naturalny aromat.
Kupiłem miałem jakieś tam nadzieje ale szybko one znikły. Miałem ochotę na stouta i zaryzykowałem, a okazało się że to następne ciemne piwo aromatyzowane PS. Fortuna lubi te sakowe wynalazki...
OdpowiedzUsuńA mi to zalatywało stęchlizną, jakby zboże przeleżało zbyt długo w wilgotnym magazynie.
OdpowiedzUsuń