Dobieranie zimowego ubrania rowerowego do warunków pogodowych ciąg dalszy. Jestem zwolennikiem bramki numer 2 jeżeli chodzi o tę kwestię i wolę ubrać mniej warstw odzieży w zimie, ale za to lepszej jakościowo. Termika to podstawa, spokojnie może zastąpić minimum dwie warstwy "zwykłych" ubrań. Potem jakiś lepszy strój, w którym zazwyczaj jeżdżę w lecie i na to spodnie luźne i kurtka przeciwwiatrowa.
Dlaczego ja o tym? Ano dlatego, że wybrałem się ostatnio przetestować taki wariant wraz z Truskawką z Browaru Stu Mostów. Szybka trasa, coś koło 5'C i krótki postój na uzupełnienie elektrolitów. Odzież wypadła całkiem dobrze. Nie zmarzłem nawet pod koniec gdy zaczął padać lekki deszcz ze śniegiem. Muszę jednak pomyśleć o kurtce nowej, aktualna jest o jakieś 2 rozmiary na mnie za duża... Problemy ludzi zbijających wagę.
Jak wskazuje na to etykieta mamy do czynienia z piwem z serii ART+. Całość utrzymuje się w stylu innych etykiet browaru, czyli takie jakieś industrialo-minimalo-artyzmo-coś. Jak dla mnie grafika jest trochę za bardzo rozciągnięta po butelce. Kapsel firmowy. Ładny, ale z niepotrzebnym napisałem na obrzeżach. Piwo ma kolor pomarańczowy, ale z takim lekko czerwonym odcieniem. Jest wyraźnie zmętnione a piana rośnie wysoka. Niestety jest pokryta większymi bąblami co psuje jej image, ale utrzymuje się dość długo jak na tak dziurawą czapę.
Aromacisko bardzo wyraźne trzeba przyznać. Milusi kefirek, bardzo kwaskowaty i mleczny. Do tego lekkie owocowe zacięcie w postaci truskawki. Coś na styl świeżo otwartego słoika dżemiku z tych owoców. Tak świeżego, że jeszcze ciepłego. Nie patrzcie tak na mnie, dobrze wiem, że sami otwieraliście jeszcze ciepły słoik babcinych wyrobów w młodości.
Patrze na notatki dotyczące smaku a tam: "ku... śnieg". Hmm, no tak. Wracając do truskawy, berliner weisse jak się patrzy. Pierwsze parę łyków to prawie, że czysty kwas mlekowy. Wyraźny, przyjemny (niby co?) i bez jakichkolwiek wad. Chcieliście przykład na idealny kefir w piwie? No to go macie. Dopiero po chwili zaczynają się pojawiać truskawkowe nuty. Goryczka marginalna, w sumie to nie jest tutaj potrzebna. Finisz zadziwił mnie najbardziej, bo truskawa zyskała na sile. W tle pojawiła się też zbożowość. Nie wiem na ile sobie to wymyśliłem, ale wyczułem w nim też odrobinę porzeczki. Całość orzeźwiająca, lekka i mocno wysycona. Fajny, wyraźny i lekko owocowy kwas. Z chęcią zabrałbym go na pierwsze wiosenne treningi.
Patrze na notatki dotyczące smaku a tam: "ku... śnieg". Hmm, no tak. Wracając do truskawy, berliner weisse jak się patrzy. Pierwsze parę łyków to prawie, że czysty kwas mlekowy. Wyraźny, przyjemny (niby co?) i bez jakichkolwiek wad. Chcieliście przykład na idealny kefir w piwie? No to go macie. Dopiero po chwili zaczynają się pojawiać truskawkowe nuty. Goryczka marginalna, w sumie to nie jest tutaj potrzebna. Finisz zadziwił mnie najbardziej, bo truskawa zyskała na sile. W tle pojawiła się też zbożowość. Nie wiem na ile sobie to wymyśliłem, ale wyczułem w nim też odrobinę porzeczki. Całość orzeźwiająca, lekka i mocno wysycona. Fajny, wyraźny i lekko owocowy kwas. Z chęcią zabrałbym go na pierwsze wiosenne treningi.
----------
Styl: Berliner Weisse
Alk: 3,8% Obj.
Ekstrakt: 9,0% Wag.
IBU: 5
Skład: truskawki, słód (pilzneński, pszeniczny), chmiel (Comet, Huell Melon), drożdże US-05, bakterie (Lactobacillus lactis, Lactococcus lactis, Lactobacillus plantarum, Lactobacillus delbrueckii ssp. bulgaricus).
Do spożycia: 19.02.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz