Każdy tam był. Ta chwila gdy zamiast Ciechana Miodowego kupujesz zestaw Komesów w ładnym kartoniku ciesząc michę na placu Zamku Leśnickiego pod Wrocławiem. Tak tak, każdy z nas był kiedyś noobem craftowym, a browar Fortuna (chcąc lub nie) przyczynił się w jakimś stopniu do naszego swoistego upgradeu na wyższy stopień kultury piwnej.
Czas mija jednak nieubłaganie i większość z nas przesiadła się z browarów regionalnych na te rzemieślnicze. Taki los Fortuny (he he), że robi za stację przelotową. Trafiają im się jednak czasami szalone pomysły. I tak wypuścili ostatnio trzy nowe piwa oznakowane ich premium marką, za jaką uważają swoje Komesy właśnie. Na portera malinowego nie mam ochoty (i mieć nie będę), RiS to jakieś jedno wielkie nieporozumienie, ale porter z płatkami dębowymi? To może mi zasmakować, szczególnie, że ludziska chwalą go w internetach.
Jezu jak ta butelka obrzydliwie wygląda. Kiedyś jeszcze tolerowałem tę komesową prostotę, ale dzisiaj zwyczajnie nie mogę... Tak niechlujnie przyklejonych etykiet nie widziałem chyba na żadnym piwie (i to wszystkie w sklepie tak wyglądały). Jakiś plus się należy jednak za kapsel firmowy. Samo piwo ma kolor ciemnobrunatny z rubinowymi refleksami. Wydaje się być klarowne. Piana syczy złowieszczo znikając przy tym w zastraszającym tempie. Jest brzydka, dziurawa i nie pozostawia po sobie nawet kożucha.
Ok, muszę przyznać, że zapachy wydobywające się ze szkła są naprawdę apetyczne. Ciemne suszone owoce (głównie śliwka), czekolada z odrobiną kawy w tle i karmel w dość małej ilości. Tak o żeby tylko podbić delikatnie słodycz. O dziwo jest też dębina przypominająca zapach wilgotnego drewna z lasu. Niestety chowa się gdzieś z tyłu ledwo co wyczuwalna. Alkoholu jako takiego nie uświadczyłem. Dużym minusem jest jednak intensywność całości. Aromat do najmocniejszych nie należy i ulatnia się gdzieś w połowie picia.
Już po tym jak trunek zachowuje się w szkle widać, że będzie gęsty i oblepiający. Pierwszy łyk to potwierdza. Najnowszy Komes powoli i z gracją oblepia podniebienie i trzyma się stanowczo. Jak jakiś likier, ale też bez przesady, w końcu jopejskie to to nie jest. W skali 1 do miód pitny powiedziałbym, że to taki bardziej entry level. Problemem momentami zdaje się być wysycenie, mogłoby być niższe. W smaku za to dzieje się naprawdę dużo. Gorzka czekolada walczy o dominację z karmelem i zdaje się wygrywać. Kibicują im suszone owoce, znowu śliwki, ale też wyraźne rodzynki i delikatne morele. Do tego wanilia i bardzo, ale to bardzo delikatne nuty drzewne. Goryczka krótka, taka lekko popiołowa. Finisz bardzo wytrawny w porównaniu z resztą. Kawa, gorzka czekolada i delikatny popiół. Tutaj też wychodzi alkohol, ale z rodziny tych przyjemnych. Cholera, okazało się, że to bardzo dobry porter z delikatnym udziałem płatków dębowych. Co ja teraz zrobię z tymi wszystkimi żartami o Fortunie? Ciekawe czy dębina uwydatni się po leżakowaniu.
----------
Styl: Porter Bałtycki
Alk: 9% Obj.
Ekstrakt: 21% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny, palony), ekstrakt słodowy, płatki dębowe, chmiel Herkules, drożdże W34/70.
Do spożycia: 23.03.2018
A piłeś w ogóle tego RISa? Naprawdę nie jest taki zły. Piłem gorzej ułożone polskie RISy za około dyszkę, a ten kosztuje 6,7ZŁ :D
OdpowiedzUsuńMiałem okazję łyknąć... Śmiem twierdzić, że gorszego nie piłem w życiu. A piłem już okrutniki szczególne.
UsuńIle leżakować tego Risa by dało sie wypić?
OdpowiedzUsuńRiSa? Jak dla mnie leżak mu nie pomoże.
Usuń