Wiem, że wiele osób olewa piwa świąteczne, bo traktuje je tak samo jak te halloweenowe. Ja tak nie robię, w końcu w tych grudniowych nie chodzi tylko o wpieprzenie do kotła dużej ilości dyni... Jak dla mnie takie piwo musi się kojarzyć z ciastem, ewentualnie mieć zacięcie mandarynkowe. No i musi być cieliste, to na pewno.
Tutaj pojawia się problem jeżeli chodzi o interpretację alebrowarową. Chłopaki już piąty rok z rzędu wypuszczają swoje "nie tak do końca święte" piwo i za każdym razem miałem z nim jakiś problem. Głównie taki, że motyw świąteczny był w nich mocno naciągany. Aż tu nagle A.D. 2016 panowie wypuszczają porter kokosowy. Na takie coś czekałem szczerze mówiąc.
Tak, nieŚwięty prezentuje się bardzo dobrze na etykiecie (jak praktycznie każda postać od chłopaków). Coraz bardziej przekonuje mnie też ta nowa-stara wersja papierowa, bez przeźroczystości jaką mieliśmy np. przy Be Like Mitch. Najlepszą częścią butelki jest jednak nowy kapsel. O coś takiego mi właśnie chodzi gdy ciągle wypominam browarom niepotrzebne teksty na tak małej powierzchni. Piwo wydaje się być czarne jak węgiel, ale da się wymusić na nim brązowe refleksy. Jest też lekko zmętnione. Piana nie chce rosnąć i szybko zamienia się w kożuch, który trzyma się jednak praktycznie do końca.
Tak wiem, shaker to nie jest szkło degustacyjne. Mimo tego będę się upierał przy tym, że to piwo pachnie po prostu słabo. Ledwo co wyczuwalny aromat ciemnych słodów i bardzo słaba nuta kokosowa to nie jest to czego bym się spodziewał po piwie świątecznym. W dodatku po ogrzaniu do zalecanej temperatury wychodzi też lekkie masełko (którego już jakiś czas nie uświadczyłem w piwie). Jak narazie jest... nijako.
W smaku jest już trochę lepiej. Ciałko całkiem w porządku, wystarczająco sycące, ale też niezapychające. Wysycenie wydawało mi się za wysokie, ale zmieniłem zdanie po paru łykach. Dlaczego? Ano dlatego, że Saint No More 2016 nie przypomina zbytnio typowego portera, nie ma co się trzymać widełek w tym przypadku. Jest gorzka czekolada, która dominuje cały czas. Jest też jakaś tam oznaka kokosa i lekki kwasek od słodu. Goryczka okazała się być za to najmocniejszą stroną tego piwa. Wyraźna, zwyczajnie chmielowa i delikatnie zalegająca. Kompletnie nie pasująca do stylu, ale do tego nas już AleBrowar zdążył przyzwyczaić (i zazwyczaj nie mam im tego za złe). Finisz to nic innego jak gorzka czekolada, nic więcej. Podsumowując... przyznam się szczerze, że się zawiodłem. Porter z tego nijaki, tym bardziej szeroko pojęte piwo świąteczne. O skojarzeniach z Bounty zapomnijcie. Tegoroczny Saint No More wydaje się być piwem uwarzonym na pół gwizdka, przynajmniej w moim odczuciu.
----------
Styl: Porter
Alk: 6,0% Obj.
Ekstrakt: 16% Wag.
IBU: 40
Skład: słód (pale ale, wiedeński, pszeniczny, carapils, caramunich, carafa II, carafa III, zakwaszający), chmiel (Challenger, Fuggles, East Kent Golding), kokos, drożdże S-04.
Do spożycia: 06.03.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz