Nieczęsto zdarza mi się opisywać nowości piwne zaraz po premierze. Głównie przez zadupie craftowe, w którym mieszkam. W dodatku sklepy internetowe z piwem zaczynają znikać przez przestarzałe prawo... albo i nawet jego brak. Nic tylko obrzydliwym abstynentem zostać pozostało człowiekowi.
Chyba w to nie wierzycie? Prawda jest taka, że crafty można dostać na różne sposoby, może i bardziej uciążliwe, ale zawsze. Jednym z nich są dary losu. Do tego jednak trzeba mieć odznakę "jestę blogerę" niestety. Browar Jana wysłał mi ostatnio paczkę, w której, między innymi, znajdował się ich najnowszy twór Milk Stalova (lova, lova...) czyli ich interpretacja uwielbianego przez wielu craftopijców milk stouta.
Browar postanowił zmienić wygląd swoich etykiet, to co widzicie powyżej to ich nowy szablon graficzny. Minimalizm fajnie im wyszedł, ale drukarnia powinna dostać po łapach. Nie wyrobiła się z jakością wydruku (za mało DPI może) i linie są strasznie pourywane. Szkoda, bo sama grafika fajnie się prezentowała na ich fanpage'u. Piwo ma ciemny, brązowy kolor i wydaje się być w miarę klarowne. Piana wysoka, ale dziurawa. Ulatnia się w średnim tempie i pozostawia po sobie delikatną koronkę na ściance.
Aromat jest średnio intensywny, ale do słabych też jakoś szczególnie nie należy. Jak dla mnie typowy słodki milk stout. Mleczna czekolada, taka bardzo słodka. Nie wiedzieć czemu mam mocne skojarzenia z Milką. Do tego bardzo delikatna paloność gdzieś na końcu. O dziwo na początku wydawało mi się, że czuję też gotowane warzywa, ale dosłownie po chwili znikły ze szkła. Może to z głodu, bo obiadu jeszcze nie jadłem.
Ooo tak. Konsystencja Stalovej to jest to, czego można się spodziewać po mlecznym stoucie. Piwo jest gładkie, aksamitne i dość sesyjne. Tylko dajcie mu "dojść" w szkle. Z racji tego, że robiłem zdjęcia na dworze jego temperatura była trochę za niska i wysycenie zdawało się być za wysokie. Po ogrzaniu wszystko się ładnie normuje. Na początku mamy znaną z aromatu i bardzo słodką czekoladę mleczną. O dziwo przeobraża się ona w coś czego po tym stylu bym się nie spodziewał, a przynajmniej nie tak szybko i w takiej ilości. Pojawiają się palone słody, wyraźne i lekko kwaskowate. Bardzo szybko przejmują pałeczkę. Goryczka średnia, do niskiej. Wystarczająca jak na mój gust. Finisz to już tylko i wyłącznie palone słody, lekki kwasek i kawa. Na pewno znajdą się tacy, co będą narzekać na tak gwałtowną zmianę w smaku. Mi ten, jakby nie patrzeć lekki stout przypadł do gustu. Może i jest trochę chaotycznie, ale w granicach rozsądku. Czy to znaczy, że lubię skrajności?
----------
Styl: Milk Stout
Alk: 5,6% Obj.
Ekstrakt: 15°
IBU: "2/5"
Skład: słód (pale ale, karmelowy, palony), chmiel (Magnat, Sybilla), laktoza, drożdże S-04
Do spożycia: 18.07.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz