Nie lubię niespodzianek. Jakoś tak mam, że wolę mieć wszystko poukładane i czuje się dziwnie w sytuacji mi nieznanej i nagłej. Nie obchodzę na przykład urodzin już od paru lat, zwyczajnie nie widzę w tym sensu. To samo tyczy się piw. Nie lubię gdy browar ukrywa skład i potem ze zwykłego stylu wychodzi jakaś wariacja na jego temat.
Jako konsument chcę wiedzieć co kupuję, bo idąc do sklepu z chęcią wypicia saison wkurzyłbym się niezmiernie gdyby okazał się on zakamuflowanych amerykańcem. Dlatego bardzo ważne jest podawanie całego składu na etykiecie, bo niestety niektórzy nie potrafią poprawnie oznakować swojego piwa (styl). ANTYmateria to właśnie taki przypadek... ale na szczęście z happy endem.
Jak na początku mi etykiety Antybrowaru nie przeszkadzały tak teraz zaczynam mieć ich już trochę dosyć. Ta ciągle powtarzająca się grafika jest zbyt nudna, aby choćby na chwilę przyciągnąć oko. Piwo za to wygląda całkiem spoko. Jest czarne, nieprzejrzyste i nie da się na nim wymusić refleksów nawet pod ostre światło. Beżowa piana rośnie ładnie, ale szybko redukuje się do płaskiego kożucha. Na szczęście ten zostaje już do końca picia oblepiając ładnie ścianki szkła przy lekkim poruszeniu.
Mam ostatnio mały problem z katarem, ale jak to mówią pić, przepraszam, degustować trzeba. No i wąchać oczywiście. Tak na marginesie zostało mi ostatnio wypomniane, że już nawet wodę wącham przed wypiciem... takie zboczenie zawodowe. Wracając do piwa, aromat jest na tyle intensywny, że spokojnie przebija się przez ten mój katarek. Jest spora dawka czekolady, śliweczki i kawy gdzieś w tle. Jest też znikome zielone jabłko, ale to chyba przez niski wiek piwa. Co jest jednak najdziwniejsze wyczuć się też da żywicę... nie miałem pojęcia, że browar użył amerykańskiego chmielu do uwarzenia tego RiSa.
Niby "tylko" 22° plato a całość jest zaskakująco gęsta i oleista. Jedyne co mi przeszkadza to ciut za wysokie nagazowanie. Smakowo dzieją się za to baaardzo dziwne rzeczy. Spodziewałem się ataku słodyczy, jak to zazwyczaj bywa w tym stylu, a dostałem dość wyrównaną próbę walki ze strony wytrawności. Owszem mamy gorzką czekoladę, suche kakao i odrobinę kawy zbożowej zlepione pięknie w całość przez suszoną śliwkę... ale pojawia się też zauważona już w aromacie żywica. Tak nieśmiało, co jakiś czas wychyla łeb próbując zwrócić na siebie uwagę. Łatwo jej to przychodzi, bo za cholerę się jej tutaj nie spodziewałem. Goryczka to istne połączenie żywicy i popiołu, w umiarkowanym, ale wyczuwalnym stężeniu. Finisz to już domena spalenizny, nic innego mi do głowy nie przychodzi jak tylko popiół z lekką domieszką gorzkiej czekolady. Co jakiś czas pojawia się też alkohol, momentami zbyt gryzący, ale leżak powinien pomóc jeśli o to chodzi. Podsumowując jest to bardzo intensywny młody RiS, który mimo swego "wieku" daję radę po prostu. Żywica jest czymś dziwnym i szczerze mówiąc do końca nie wiem czy mi podeszła w tym stylu. Na pewno mnie od ANTYmaterii nie odrzuciła, ot taki dziwny dodatek, który na szczęście nie zdominował całego piwa.
----------
Styl: Russian Imperial Stout
Alk: 9,2% Obj.
Ekstrakt: 22°
IBU: b/d
Skład: słód (pale ale, pilzneński, monachijski, karmelowy, bursztynowy, czekoladowy, palony), cukier, chmiel, drożdże.
Do spożycia: 09.02.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz