Tak jak jakiś czas temu nie przeszkadzały mi wszelakie wariacje na temat mojego ulubionego stylu tak w tym roku... jakoś tak, nie wiem. Może się starzeję i robię się kapryśny? Można też do tego doliczyć mój wewnętrzny hejt na dodawanie do każdego piwa chmieli amerykańskich i mamy brodatego hejtera roku.
Widząc zatem na półce sklepowej tropikalną wersję FESa od Pinty lekko się zagotowałem... Głównie przez to, że było to nowe piwo dla mnie (nie piłem go premierowo podczas akcji Pinta Miesiąca). Coś mnie jednak tknęło i spojrzałem na skład... a tam chmiele brytyjskie. Tropiki (chodzi głównie o Kubę) reprezentuje rum i brązowy cukier. Ciekawe...
Tak jak odechciewa mi się zazwyczaj opisywać etykiety Pinty tak tutaj widać, że jakaś tam inspiracja była jeżeli chodzi o grafikę. Kształty (a dokładniej wygięta litera H) nie wiedzieć czemu kojarzą mi się z kubańskim klimatem. Samo piwo jest ciemne, a dokładniej brązowe pod światło i dość klarowne. Piana tworzy się wysoka i zbita. Opada jednak szybko pozostawiając trwały kożuch.
Jak to mówią na osiedlu... "dupy nie urywa panie". Tylko, że ławkowi koneserzy opisują tak beczułkę za piątaka, a nie piwo za dychę. Aromat kawy zbożowej dominuje nozdrza i tylko raz na ruski rok wyłaniają się skrawki tytoniu i lukrecji. O dziwo raz, góra dwa razy poczułem też jakieś jeżyny. Niestety całość jest za słaba aby można się było mocniej wgłębić. Szkoda, mogło być ciekawie.
Na szczęście w smaku już tak słabo nie jest. Zadziwiające połączenie muszę przyznać już na samym początku. No bo ciałko ma to piwo fajne, takie na granicy sesyjności, ale jest też niesamowicie aksamitne. W dodatku smaczki są takie jakieś... ostre, agresywne można rzec. Od samego początku czuć kawę zbożową, ciemne owoce (głównie jeżyny i borówki przychodzą mi na myśl) i gorzką czekoladę. W tle lekka spalenizna. Goryczka spora jak na stout, taka palono-ziołowa. Trochę zalega nieprzyjemnie. Finisz przypomina kawowy coldbrew z tą różnicą, że pałętają się gdzieniegdzie nuty drewniane i delikatny alkohol. Jeżeli mam być szczery nie czuję w tym piwie jakichkolwiek oznak rumu. Nie oznacza to jednak, że nie jest ono godne uwagi. W smaku jest naprawdę ciekawe i zaskakująco wyraźne pod każdym względem. Czuć też bardzo wyraźnie walkę słodyczy z wytrawnością. Ta druga wygrywa w mojej skromnej opinii.
----------
Styl: Tropical Foreign Extra Stout
Alk: 6,6% Obj.
Ekstrakt: 16,5°
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny Weyermann, Thomas Fawcett, pale alem, Maris Otter, red crystal, dark crystal, black), palony jęczmień, cukier Muscovado, melasa, chmiel (Flyer, East Kent Golding, Fuggle), płatki dębowe macerowane w rumie, drożdże Safale S-04.
Do spożycia: 14.12.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz