Ciężko się pisze takie teksty. Przecież jakiś czas temu browar Kormoran był jednym z moich ulubionych jeżeli chodzi o nasze piwne podwórko krajowe. Coś się jednak popsuło ostatnio. Podróże Kormorana zostały zwyczajnie w świecie olane, a jakość piw z tej serii poszła mocno w dół.
Światełkiem w tunelu był ostatni Czeski Pils, ale zamiast iść za ciosem browar ponownie zapadł w hibernacje. Czy wypuszczenie na rynek porteru z wiśnią można nazwać pobudką? Mam taką nadzieję, bo na papierze wygląda to fajnie. Leżakowany pół roku + kolejne miesiące po dodaniu soku z wiśni. Baza jest dobra, kormoranowy porter był zawsze smaczny z tego co pamiętam.
Światełkiem w tunelu był ostatni Czeski Pils, ale zamiast iść za ciosem browar ponownie zapadł w hibernacje. Czy wypuszczenie na rynek porteru z wiśnią można nazwać pobudką? Mam taką nadzieję, bo na papierze wygląda to fajnie. Leżakowany pół roku + kolejne miesiące po dodaniu soku z wiśni. Baza jest dobra, kormoranowy porter był zawsze smaczny z tego co pamiętam.
Etykieta w znajomym stylu Kormorana. Fajna grafika na białym tle (pewnie przypadła mi do gustu, bo obejrzałem ostatnio całą Watahę). Kapsel firmowy z wilkiem też na propsie. Lepiej by wyglądał bez napisu, ale dam temu spokój. Piwo wygląda na czarne, ale da się wymusić rubinowe refleksy pod światło. Piania niestety niska, od samego początku bardziej kożuch przypomina. Po paru łykach zanika kompletnie.
Aromat nie jest jakoś szczególnie intensywny, ale da się go wyczuć nawet w kuchni, gdzie zupa cebulowa zaczyna właśnie bulgotać w garze. Pojawiają się typowo porterowe zapaszki (praliny, słodka czekolada, delikatna paloność), ale niestety są one zdominowane przez wiśnie. Czuć też, że nie są to soczyste owoce, a zwykły sok. I to w dodatku ze średniej półki. Po mocnym ogrzaniu zaczyna zalatywać też tanim winem/siarką.
Aha, niestety stało się to czego się spodziewałem po trochu, ale od początku. Konsystencja i odczucie w ustach naprawdę spoko. Piwo jest gęste i aksamitne zarazem, jest też nisko wysycone. Problem pojawia się w smaku. Owszem są szeroko pojęte praliny, czekolada deserowa, delikatna paloność i trochę ciemnych owoców (suszonych bodajże), ale... całość tonie w tanim soku z wiśni. Efekt jest jeszcze gorszy niż w aromacie. Ja nie wiem jak można tak zabić (dosłownie) styl, który sam w sobie uchodzi za wyraźny i nie do zdarcia. Miałem nadzieję, że sok podkreśli po prostu owocową stronę tego porteru, ale stało się coś kompletnie innego. Na finiszu to szczególnie czuć. Kwaskowatość jest minimalna (tak jak można się tego spodziewać po tanim soku), a słodycz za wysoka. O jakiejkolwiek goryczce też zapomnijcie. Po mocnym ogrzaniu robi się z tego takie trochę tanie wino, bo alkohol zaczyna się wybijać pod cholernie nieprzyjemną postacią. Nie ma co owijać w bawełnę, spieprzyli całkiem przyjemne piwo i wątpię, aby leżak coś tu pomógł.
----------
Styl: Porter
Alk: 8,5% Obj.
Ekstrakt: 23,5% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny jasny, karmelowy, palony), ekstrakt słodowy, naturalny sok wiśniowy (5,2%), chmiel, drożdże.
Do spożycia: 07.07.2018
Mielone nie pytają, mielone rozumieją. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz