Nieźle nam się ten rok zaczął. Mamy kolejną kooperację blogerską z browarem rzemieślniczym (zaraz po Tomku z Piwnych Podróży i Browarniku). Kacper i Karolina z Piwnej Zwrotnicy uwarzyli sobie piwko z Absztyfikantem... w browarze Czarna Owca. Tak wiem, czasami można się pogubić w tych zawiłościach kontraktowych.
Jeżeli dobrze pamiętam oboje wolą lżejsze trunki, dlatego widać to po wyborze stylu. Postawili też na mniej znany dodatek typu "wow". Chodzi o Cascarę, czyli skórkę z pestki kawowca. Zaparzyłem sobie to ustrojstwo i muszę przyznać, że naprawdę dobra z tego jest herbata... kawowa.
Tak jak lubię etykiety Absztyfikanta, tak z tą mam mały problem. Grafika i umiejscowienie nazwy naprawdę spoko, ale logotypy psują mi jakoś całą kompozycję. Są też na kontrze i według mnie tam by wystarczyły w zupełności. Piwo ma ładny złoty kolor, ale w rzeczywistości jest trochę jaśniejsze niż na zdjęciach. Dało się je nalać prawie, że bez jakiegokolwiek zmętnienia. Niestety musiałbym zostawić jakieś półtora centymetra piwa w butelce, a tego nie zniosę. Z resztą... przecież to jest hazy ale. Piana niska, ale trwała mimo paru sporawych bąbli. Lacing też zacny, co widać poniżej.
Z początku pachniało to naprawdę ładnie i wyraziście. Po jakimś czasie aromat niestety ulotnił się, a szkoda, bo było co wąchać. Bomba owocowa w postaci miąższu z mandarynek, pomelo, marakui i odrobiny słodkiego liczi. W oddali delikatne pszeniczne zacięcie. Zwiewne i przyjemne jak kobiece sukienki w upalne letnie dni.
Ooo tak, o takie orzeźwienie nic nie robiłem. Niby ma to 13° BLG, ale gdybym miał zgadywać to bym powiedział, że z 10-11 maks. Lekkie, ale z odpowiednio zaznaczonym ciałkiem, co jest chyba zasługą płatków owsianych i pszennych. Do tego średnie, dobrze działające nagazowanie. W smaku lekkie zdziwienie, bo... nie jest tak słodko. Wszystko za sprawą tej całej cascary, która dodaje takiej jakiejś kwaskowatości herbacianej, dość przyjemnej muszę nadmienić. A tak to podobnie jak w aromacie. Cytrusy, trochę tropików. Wybija się pomelo i grapefruit, który kontynuuje swoja podróż za sprawą goryczki. Ta średnia, punktowa i dość przyjemna. Na finiszu robi się wytrawniej. Grapefruit przejmuje władze i pojawia się też trochę żywicy. Nie wiem czy to tylko moje widzimisię, ale wyczuwam tam też lekką nutę kawową. Całość na bardzo przyjemnej, ale stonowanej zbożowości. Naprawdę fajne piwko. Cieszy mnie to, że blogowa kooperacja się udała.
----------
Styl: American Hazy Ale with Cascara
Alk: 5%
Ekstrakt: 13°
IBU: 31
Skład: słód jęczmienny lagerowy, płatki owsiane, płatki pszenne, chmiel (Simcoe, Citra), Cascara Honduras, drożdże lallemand danstar windsor, kwas mlekowy.
Do spożycia: 17.07.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz