No no, zapomniałem już, że miałem tego RiSa w piwnicy. Szczególnie po tym, jak smakował na świeżo. Jakieś zboczenie zawodowe najwidoczniej... A może wyjdzie to na dobre? Może coś te 3 lata dały? Zobaczmy.
Źle nie jest, chociaż zapaszki takie same. To w smaku piwo zyskało i... straciło to co przeszkadzało wcześniej. Wysycenie spadło. Może i nie jest jakieś typowo risowe, ale przynajmniej nie wylatuje nosem. Czuć kawę zbożową zmieszaną z niedojrzałym orzechem. Dalej czekolada, taka na wpół gorzka i z musem wiśniowym w dodatku. Może i nie jest wysokich lotów, ale jakoś tak fajnie skleja całość. Goryczka straciła na sile, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Na końcu paloność, taka trochę bardziej kawowa i wiśnie. Alkoholu zbytnio nie czuć, a to duży plus porównując ze świeżynką. Nadal nie jest to jakiś wybitny RiS... ale wypić do skręcania mebli można.
Oryginał 22.02.2018:
Browary regionalne to bardzo specyficzna część naszego piwnego świata. W Polsce można na palcach jednej ręki policzyć te, które rozumieją piwną rewolucję i próbują eksperymentować z nowofalowymi stylami. Większość jednak ma podejście... dość przestarzałe. "Niech sobie Ci śmieszni rzemieślnicy warzą te ich wynalazki, my zostaniemy przy prawdziwych piwach". Mają oczywiście na myśli lagerki, pszeniczne, miodowe/smakowe i ewentualnie stouty.
Kormoran należy do tych bardziej "otwartych", od pewnego czasu towarzyszy mu też Amber ze swoją serią "Po Godzinach". O Fortunie i ich serii "Warzy Śmiało" ciężko jest coś napisać, bo zazwyczaj im nie wychodzi bombastycznie. Dziś obczaimy sobie najnowsze piwo z Ambera. Russian Imperial Stout to według wielu z nas klasyk, ale większe browary regionalne jakoś się go boją według mnie...
Etykiety serii Po Godzinach są proste, ale miłe dla oka. Lubię czyste tła, a i grafika jest niczego sobie. Troszku mi to wyngiel przypomina. Kapsel firmowy z napisami... W sumie to nie mogę się przyczepić, bo browar nie ma swojego logo jako takiego. Niestety podczas nalewania piwa coś mnie zaniepokoiło. Przypominało ono trochę Coca Colę. Niby czarne, nieprzejrzyste, ale syczące jak wunsz na pustyni i z bardzo szybko zanikającą pianą.
Wącham i wącham i wywąchać nie mogę. Strasznie słaby jest ten aromat. Jak ten chłopiec, który zawsze trzymał się na uboczu podczas lekcji WueFu i przy nawet najmniejszym wysiłku fizycznym łamał sobie kończyny. Zaraz po nalaniu dało się wyczuć wątłą czekoladę z karmelem i moooże śliwki gdzieś w oddali. Po dosłownie pięciu sekundach pozostał sam mizerny karmel z nutą alkoholu.
Narzekań ciąg dalszy. Ciałko za cholerę nie jest podobne do RiSa. Przypomina bardziej jakieś 18 BLG, a nie 24. Do tego wysycenie jest, jak na ten styl, z kosmosu dosłownie. Fruwa sobie właśnie pod moim sufitem. Pierwszy raz polecałbym Wam zostawić piwo w szkle, niech się wygazuje trochę. W smaku jest na szczęście trochę lepiej niż w aromacie. Na pierwszym planie słodko-gorzka czekolada wspomagana nutą kawową. Do tego trochę śliwek i ogólnych skojarzeń z porterem. Lekko palona, ale za to wyraźna goryczka okazała się być bardzo krótka. Owa paloność pozostaje na finiszu i zyskuje dość mocno na sile. Oprócz niej mamy jeszcze alkohol, neutralny. Nie jest on ani przyjemny, ani wstrętny. Niestety po mocnym ogrzaniu zaczyna zalatywać spirytusem. Powiem tak... nie mam w zwyczaju wrzucać słabych piw na bloga, a już szczególnie tych podarowanych przez browar. Niestety RiS z Ambera wygrał w ankiecie na facebooku. Byłem też przekonany, że będzie zwyczajnie w świecie poprawny. Myliłem się, jest słaby. Jak najtańsza bombonierka alkoholowa z biedry.
----------
Styl: Russian Imperial Stout
Alk: 10% Obj.
Ekstrakt: 24% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jasny pilzneński, karmelowy, jęczmień prażony), chmiel (Marynka, Sybilla), drożdże.
Do spożycia: 11.07.2019
Czy leżakowanie ma szansę mu coś dać ?
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie. Tu nie ma nawet co leżakować, że się tak wyrażę.
UsuńCześć piwny brodaczu! Otóż jest koniec czerwca 2018, piję to samo pseudorisiwo z tą samą datą best before i .... no co mam powiedzieć: pierwszy niuch z butelki: jest pumpernikiel. Skojarzenie z aromatem porter Argus lub z Łódzkim. Ciała nie ma, śliwki nie czuję. Pumpernikiel plus alko. Łagodny. Porter Żywca przy nim to demon :)
OdpowiedzUsuń