Jedni czekają na światowy pokój, inni na narodziny pierwszego dziecka. Jeszcze inni na swoją pierwszą miłość, a ja? Na dzień, w którym mój rodzimy Browar Świebodzin uwarzy stout lub/i porter... i wiecie co? Ten dzień w końcu nadszedł, mamy kawowego stouta z Rio. Wiedziałem już o nim wcześniej, bo odwiedzam chłopaków regularnie. Za każdym razem wierciłem im dziurę w brzuchu o coś naprawdę ciemnego...
Oczekiwania mam... wysokie. Możecie nazwać mnie nieobiektywnym, ale jestem święcie przekonany, że chłopaki potrafią uwarzyć dobre piwo i robią to regularnie. Na ostatnich targach piwa w Łodzi odwiedzający chwalili sobie Cofillę z pompy. Jak będzie z wersją butelkową przeszmuglowaną z browaru? Przekonajmy się.
Etykieta z kawową Godzillą widoczna jest z daleka. Na pewno jej w sklepie nie ominiecie. Flow znowu dało radę muszę przyznać. Samo piwo wygląda na czarne z delikatnymi brązowymi przebarwieniami. Już podczas nalewania widać, że będzie gęste. Piana może i się utworzyła, ale dość szybko zaczęła pękać i po chwili pozostał po niej tylko kożuch.
Prawilność zapachu można określić sloganem z lat przeszłych: "200% normy Panie, albo i nawet pińćset". Starbucksowi hipsterzy będą na pewno zadowoleni. Ja też w sumie... Czy to znaczy, że nim jestem?! Mamy dominującą kawusię, coś jak świeżo zmielone ziarna z młynka babcinego. Bardzo fajnie łączy się z nią mleczna czekolada i wanilia. W tle znajdą się nawet nuty orzechowe, sjakiej migdały czy cuś. Całość wywołuje skojarzenia mocno deserowe, żeby nie użyć słowa "omnipollowe". Do tego aromat utrzymuje się praktycznie do końca picia.
Ciałko ma to takie, jakiego się po tym stylu spodziewałem. Wyraźne, na granicy lekkiego zapychania. Przyjemnie gładkie, aksamitne, ale też wypełniające. Wysycenie bardzo niskie, za niskie (nawet jak dla mnie). Na szczęście przy tak deserowym trunku nie przeszkadza to zbytnio. Na pierwszym planie kawa i wanilia. Taki bardzo przyjemny miks, w ogóle niepodobny do tych gównianych waniliowych latte z MC czy Starbunia. Kawa lekko trąci zbożem, mmm. Dalej mamy słodką mleczną czekoladę, która próbuje się wgryźć w poprzedniczki. Ma za zadanie wyrównać całość, jak dobre ciasto do popołudniowej kawki. Udaje jej się to z nawiązką. Goryczka dość niska, lekko palona. Ta sama paloność przechodzi do finiszu wraz z kawą i wanilią. Ten już bardziej wytrawny od reszty się wydaje. Naprawdę smaczne, deserowe (ale niezapychające) piwo. Cieszę się niezmiernie, że laktoza nie wyróżnia się zbytnio i nie dominuje nad kawą czy wanilią.
----------
Styl: Coffee Vanilla Milk Stout
Alk: 5% Obj.
Ekstrakt: 15% Wag.
IBU: 2/12
Skład: słód (pale ale, monachijski, karmelowy, palony), płatki owsiane, laktoza, kawa, wanilia, chmiel, drożdże.
Do spożycia: 01.09.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz