Pierwszy raz odkąd Facebook wprowadził ankiety trafiliście w moje gusta jeżeli chodzi o wybór piwa. Nie będę ukrywał, że Piwojad wysłał mi tą jakże piękną buteleczkę w blogerskich darach losu. W dodatku opis z maila zaciekawił mnie niezmiernie. Podobno całość przeszła tak whisky, że ciężko jest to piwo od rudej odróżnić.
Jeżeli chodzi o bimber to jestem pewnego rodzaju snobem. Bardzo rzadko dolewam czegokolwiek (jak już to sok jabłkowy) do szklanki. Wolę czystą. Wolę też profil torfowy. Chociaż jakby się tak zastanowić, to słodki bourbon też mi całkiem dobrze wchodzi. Czy jestem alkoholikiem? Jak my wszyscy...
Buteleczka Piwojada to jedno z najładniejszych szkieł w polskim crafcie. Bardzo dobrze, że browar jej nie zmienił, a już parę różniastych piw do niej lał trza przyznać. Etykieta minimalistyczna ze złotym akcentem pasuje do niej idealnie. Piwo jest czarne, nieprzejrzyste. Niestety piana za cholerę się nie chciał utworzyć. Jedynie oring widoczny poniżej udało mi się uzyskać.
Browar nie przesadził pisząc, że beczka przejęła wszystko w tym piwie. W aromacie czuć ją na każdym kroku, i to dosadnie. Nie przypominam sobie piwa, które by tak bardzo trąciło rudą na myszach. Jest torf, jest też mokre drewno. Ten pierwszy, o dziwo wyraźny, ale na swój sposób stonowany. Potem mamy delikatną wanilię i bardzo przyjemnie dopełniające kakao. Co mnie jednak najbardziej zaskoczyło to całkiem wyraźna nuta czerwonej porzeczki. Oj robi się naprawdę ciekawie.
Nie ma co się spieszyć, bo trunek sam wymusza powolne sączenie. Już nawet nie chodzi o ciałko, które swoją droga jest znaczne i pasuje bardzo dobrze do RiSa, a o oleistość i zmasowany atak doznań. W dodatku wysycenie jest niskie, co pozwala wybić się reszcie. Od czego by tu... o wiem. Podstawą jest wyraźna baza stoutowa, taki wytrawnie palony miks kakao i kawy zbożowej. Kontrują je delikatnie miodowa słodycz i ciemne owoce, tutaj znowu porzeczka nasuwa się na myśl. Nie można też zapomnieć o drewnie, które momentami zdaje się dominować nad resztą. Stonowany torf wychodzi dopiero po lekkim ogrzaniu trunku. Goryczka średnia. Krótka, ale zaznaczająca swoją obecność. Finisz wyraźnie kakaowy z, o dziwo, wiśnią, która zajęła miejsce porzeczki. Jest alkoholowo, ale z klasą. Piwo cholernie wyraźne i mocne pod każdym względem, ale też... ułożone na swój sposób. Pijam whisky bez "coli" (no może oprócz Balantyny, bo to strasznie niedobre jest draństwo) i może dlatego bardziej niż innym podszedł mi ten beczkowy RiS z Piwojada. A jak to fajnie rozgrzewa... ohohohoho.
----------
Styl: Bowmore Whisky BA Imperial Stout
Alk: 10,3% Obj.
Ekstrakt: 24°
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienne, pszeniczne, orkiszowe), płatki owsiane, jęczmień palony, chmiel, drożdże.
Do spożycia: 10.04.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz