Kurde... jakoś ostatnimi czasy podróżuje dużo autem. W dodatku nie są to jakieś super dystanse, ot takie 45km w jedną stronę do "większego miasta". Jeździłem tą trasą rowerem bez problemu, tylko teraz jakoś pogoda nie chce się dostosować zbytnio... Dlatego cieszy mnie fakt, że craftowe piwa bezalkoholowe wkraczają na rynek.
Kolejnym w moim bezalkoholowym mini teście będzie Motocyklowe z Browaru na Jurze. Według mnie pomylili się trochę z nazwą, lepsze byłoby "Rowerowe". Cieszy fakt, że sam browar znowu pojawił się na blogu. Jakoś ostatnio cisza o nich była w internetach. Teraz tylko pozostaje pytanie: czy będzie to piwo, czy znowu piwopodobna lemoniada.
Browar na Jurze lubi te swoje pastelowe kolory. W tym przypadku mamy też dość przejrzystą grafikę, która nawet dobrze się prezentuje na półce sklepowej. Sylwetka motocyklisty wydaje mi się jednak trochę nienaturalna. Kapsel firmowy, ale bez szału. Piwo ma ładny złoty (przechodzący w słomkowy) kolor i jest prawie, że klarowne. Piana maksymalnie na jeden palce dość szybko redukuje się do kożucha. Ten przetrwał prawie do ostatniego łyku.
W aromacie czuć lekkie pociągnięcie słodowe (w piwach tego typu to już sukces), takie typowe dla normalnych piw. To jednak owoce grają główną rolę. I tak: cytrusy, głównie pomarańcze i towarzyszące im cytryny (albo nawet bardziej zest cytrynowy). Jest też nutka grapefruita, która wprowadza trochę zamieszania. Całość dość intensywna i nawet utrzymująca się.
W smaku, jak to przystało już na bezalkoholowe piwa, ciała nie ma za dużo. Nie powiedziałbym jednak, że jest wodniste. Wysycenie też bez przesadyzmów, na średnim, nieinwazyjnym poziomie. Od samego początku towarzyszą nam przyjemne nuty zbożowe i uderzenie chmielu, głównie Citry. CryoHops znowu pokazuje pazury. Soczyste połączenie cytrusów i tropików (głównie limonki i grapefruita) bardzo fajnie orzeźwia. Goryczka też niczego sobie, oczywiście o grapefruitowym profilu. Na finiszu chmiel wrzuca drugi bieg i jeszcze bardziej zaskakuje intensywnością. Dochodzi słodka pomarańcza, zbożowość też zdaje się być wyraźniejsza. Jakby się tak dobrze wgryźć to nawet i lekką ziołowość czuć, ale od chmielu, bo kolendry jako takiej za cholerę nie wyczuwam. Gdyby tak smakowało to piwo od samego początku mocno bym się zastanawiał nad tym, czy nie jest ono lepsze od kormoranowego 1 na 100. To oczywiście nie znaczy, że nie jest dobre. Z chęcią bym je zabrał w podróż gdy po raz kolejny spadnie na mnie "klątwa kierowcy".
----------
Styl: Bezalkoholowe
Alk: poniżej 0,5% Obj.
Ekstrakt: b/d
IBU: b/d
Skład: słód (pilzneński, pszeniczny, Carahell), chmiel (Columbus, CryoHops Citra, Citra, Amarillo), kolendra, drożdże Wyeast 1388 Belgian Strong Ale.
Do spożycia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz