Tak, tak. Dobrze widzicie. Znienawidzony przez wielu, niezrozumiany i biedny rowerzysta powraca do lasu. Mam nowy notesik, dobry aparat w telefonie i przekonanie, że jedno piwo do lasu to nie grzech. Czego więcej chcieć? No może nowego sprzętu...
... o tym zaraz. Najpierw, jak zwykle, szybki opis trasy. Kilometrów było więcej (coś koło 50) tyle, że w różnych odstępach czasowych przez cały wieczór. Piwo wypite nad ładnie odrestaurowaną plażą w Zbąszyniu. W uszach nowości ze świata "darcia mordy", np: Excuse Me - Fire From the Gods.
Tak się złożyło, że mój wysłużony już Giant Talon musiał się pożegnać ze mną. Nic mu się nie stało, broń Boże. Po prostu za bardzo dostawał w kość, głównie na maratonach MTB. Czas najwyższy kupić coś nowego, tutaj z pomocą i radą przyszedł miejski sklep rowerowy Turysta. Nie nie, aż tak znanym blogerem nie jestem żeby mi sponsorowali rower, po prostu dobrze mi doradzili. Zawiłości cenowe i głupota wręcz Gianta doprowadziły do mojego rozstania się z tą marką. Na jej miejsce wskoczył Trek.
Problem Gianta jest taki, że jako jedyni podwyższyli ceny na wszystko o jakieś 25%. Niczym tego nie tłumacząc. W dodatku niektóre (nie tak tanie) modele mają ramy jak sprzed dekady... Coś im się w głowach poprzewracało chyba. Trek miał wszystko czego chciałem, no i sam wygląd roweru bardzo mi się spodobał. Kaseta 2x11, amor Rockshoxa, geometria ramy pasująca do mojego klockowatego ciała.
Dziewiczy wyjazd Treka miał miejsce pare dni wcześniej. Teraz jechałem do swojej drugiej połówki, która odziedziczyła starego Gianta. Ot taki mały teścik kobiecych nóg sobie zrobiliśmy. Przyznam się szczerze, że byłem zaskoczony, bo moja partnerka (nie jeżdżąc w ogóle wcześniej) trzymała się tempa.
Nie zabrałem jej za bardzo do lasu, bo jadąc wcześniej przekonałem się co tam się dzieje w taką pogodę. Sam piach, nawet w miejscach, w których się go nie spodziewałem (bo jeździłem tam nieraz). Było widać przewagę większych kół (teraz mam 29'). Na głębokim piachu o wiele lepiej się trzymają drogi. A miałem taki ładny czysty rower...
Więcej do napisania zbytnio nie mam, zdjęć też nie za dużo. Piwo wziąłem na dużym spontanie i nie chciało mi się w ten gorąc fotek robić zbytnio. Możecie mi jednak uwierzyć, że cykl powraca na dobre. Nowa maszyna to istna bestia, łyda będzie wytapiana. A teraz, piwko.
Już od dawna miałem ochotę na grodziskie. Dlatego w ogóle się nie zastanawiałem gdy zobaczyłem piwo w tym stylu od Trzech Kumpli na półce. Inna sprawa, że nie miałem ich kapsla na mapie piwnej...
Etykieta różni się od poprzednich. Inny papier, takie zwyklejszy można powiedzieć. Do tego jakiś dziwaczny kształt ma i średnio mi się to podoba. Wydaje się też za duża trochę. Kapsel ładny, choć wolałbym bez napisów. Piwo w szklanicy... plastiku wygląda bardzo ładnie. Piękny złoty kolor, tylko delikatnie zmętnione jak na ten styl przystało. Piana wysoka, delikatna i podatna na wiatr. Utrzymywała się jednak dość długo co mnie wielce zaskoczyło (i mój wąs też).
Aromat okazał się być lekki, ale dość wyraźny. Ot taka fajna wędzonka szynkowa z bardzo delikatną pszenicą gdzieś w tle. Nie wiem czemu, ale przypominało mi to trochę bułkę (czyli pieczywo premium) z szynką, bez masła. Przyjemne zapaszki.
W smaku trunek ze stajni lotnej nie odbiega od normy. Jest lekki, ale nie wodnisty. Jest też mega orzeźwiający. Ciałko minimalne, zwiewne jak piórko, pszeniczne w dodatku. Wysycenie trochę za niskie jak na grodziskie, ale ogólnie wysokie. Nie przeszkadza mi to w żaden sposób. Na pierwszym planie wędzony słód, lekka szyneczka i takie zanikające grillowo-popiołowe nuty. Do tego bardzo delikatny kwasek od zboża. Goryczka niska, ziołowa i w sumie pasująca do całego profilu piwa. Finisz za to trochę pustawy. Wędzonka z popiołem gdzieś mocno w tle i tyle. Trochę szkoda, ale ogólne przeżycia bardzo pozytywne. Smaczne, w miarę poprawne piwo w stylu grodziskim. Choć pewnie zaraz odezwą się znawcy na internetach... Właśnie dlatego browar nazwał je "w stylu grodziskim", a nie "grodziskie".
----------
Styl: Grodziskie
Alk: 2,9% Obj.
Ekstrakt: 8% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (pszeniczny, pszeniczny wędzony, jęczmienny), chmiel, drożdże.
Do spożycia: 07.11.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz