Na pewno kojarzycie serię piw z browaru Fortuna o nazwie "Miłosław warzy śmiało". Akcję tą rozkręca ostatnimi czasy Marcin Ostajewski, który pracuje tam bodajże od ponad roku. Chłop trochę doświadczenia ma trzeba mu przyznać, wcześniej pracował np. w Olimpie. Musi mieć też jakiś posłuch w branży, bo udało mu się namówić do kooperacji... AleBrowar.
Szczerze? Nigdy bym się takiej kooperacji nie spodziewał. Jeszcze tylko niech Pinta uwarzy coś z EDIm i będę mógł umrzeć w spokoju. A tak na serio... jeżeli Fortuna chce się bardziej wbić w rynek craftowy to dlaczego nie miałaby poprosić o pomoc ojców (żeby nie napisać dziadków) tegoż craftu? Sprawdźmy więc, czy kooperacja dostępna od ręki w Żabojadzie jest warta naszej uwagi.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam jakąś awersję do kształtu etykiet Miłosława... Zazwyczaj są też one niechlujnie naklejone. W sklepie wybrałem tę najbardziej reprezentatywną, a i tak kontra nie trzymała się za dobrze butelki. Co do samej oprawy graficznej to pomysł był dobry. Połączenie znanych grafik obu browarów mogło zadziałać, gdyby nie otaczało je mnóstwo niepotrzebnego tekstu. Na kapslu też lepiej wyglądałaby sama facjata. Piwo ma ładny, złoty (wchodzący w pomarańcz) kolor i jest średnio zmętnione, duh. Piana wysoka, z początku trochę dziurawa, ale po paru małych bąblach zaczyna się trzymać całkiem dobrze. No i pozostawia spory lacing na szkle.
Nie nooo... pachnie to całkiem przyzwoicie. Fajny, dość rześki aromat składający się głównie z cytrusów (pomarańcza, trochę grapefruita) i jaśminu. Bardzo wyraźny jest ten "śmiały składnik" trzeba przyznać. Do tego pszenica w tle i nuty kolendry. Oho, czyżbyśmy mieli idealnego kompana na plażę?
O proszę, w smaku też niczego sobie. Jest fajnie zaznaczone ciałko, ale w takim lekkim, pszenicznym stylu. Wysycenie średnie, tak "w pytkę" można rzec. Orzeźwienie z aromatu ciągnie się dalej, co ostatnimi czasy jest dość trudne we wszelakich pszenicach na naszym rynku. Dużo z nich stało się wręcz... męczące. Ale może wróćmy do "śmiałej kooperacji". W smaku typowy amerykański witbier: cytrusy + tropiki, wspomagane fajną pszenicą i stonowaną kolendrą. Z owoców głównie skórka z pomarańczy i oczywiście grapefruit. Jaśmin trochę zanikł, ale jak się postaracie to go spokojnie wyczujecie. Goryczka średnia, według mnie wystarczająca. Lekko grapefruitowa w smaku. Na finiszu trochę kwasku, dopompowana kolendra (ale bez przesadyzmu) i cytrusy. Całość naprawdę dobrze zgrana i wszystko zdaje się być na swoim miejscu. Smaczne piwko, nie zaprzeczę. Udana kooperacja, w której jaśmin okazał się być fajnym dodatkiem (i dzięki Bogu nie głównym aktorem).
----------
Styl: American Witbier
Alk: 5,6% Wag.
Ekstrakt: 13% Wag.
IBU: 40
Skład: słód (pilzneński, pszenica), płatki owsiane, chmiel (Centennial, Cascade, Mosaic, Hallertauer Blanc), kwiat jaśminu 0,2%, zest z grapefruita, kolendra, drożdże Vermont Ale.
Do spożycia: 21.06.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz