Na pewno widzieliście tego mema z Ryanem Reynoldsem "but... why?". Przyglądając się czasami poczynaniom polskich rzemieślników zadaje sobie to samo pytanie, z tym samym wyrazem twarzy nawet. Pamiętam, że ktoś podczas WFDP (zaraz po tym jak Grodzisk znowu pojawił się na mapie piwnej) zażartował, że mogliby zrobić imperialną wersję...
Po co? Przecież głównym atutem tego stylu jest lekkość w każdym tego słowa znaczeniu. Takie podejście wielu osób nie powstrzymało jednak browaru z Grodziska przed uwarzeniem (kooperacyjnie) tego monstrum. W ankiecie wybraliście współprace z browarem Marble, w puszce. Jeżeli dobrze kojarzę nie jest ona dostępna w polskich sklepach.
Patrząc na etykietę nie mam zielonego pojęcia co grafik chciał osiągnąć. Napisy gubią się w tle i ciężko jest cokolwiek wyczytać (a może to ja już się stary robię). Pomysł z puszką uważam jednak za strzał w dziesiątkę. Piwo też niczego sobie. Ma piękny złoty kolor i jest delikatnie zamglone. Piana zwiewna i puszysta oraz całkiem wysoka, jak na grodziskie przystało. Żywot miała średni.
Kurde ładnie to pachnie, ale z początku miałem też dość mieszane uczucia. Jest pszenica, wyraźna i orzeźwiająca. Jest też lekka wędzonka, chyba szynkowa. Ciężko stwierdzić, bo ciągle chmiel wchodzi w drogę. Musieli go dużo dosypać, bo limonkowe zapaszki momentami dominują zbytnio. Po chwili (i jakby nie patrzeć ogrzaniu się piwa) wszystko się stabilizuje na szczęście.
Trochę się bałem tego całego "imperializmu"... Kocham ten styl za lekkość, a jego "ojcowie" próbują we mnie wmusić pewnego rodzaju negację wcześniej wymienionego. Jak bardzo się myliłem... no nie macie pojęcia. Już po pierwszym łyku czuć orzeźwienie typowe dla grodziskiego, a ciałko nie jest w ogóle zapychające (aczkolwiek odczuwalnie wyższe niż w wersji podstawowej). Nagazowanie oczywiście na bardzo wysokim poziomie. Podstawą jest pszenica, świeża i wyraźna. Do tego (prawie, że na tym samym poziomie) ziołowość i limonka. Na szczęście wędzonka nie uciekła nigdzie. Nadal robi za tło, ale takie wyraźne. O dziwo goryczka też jest wyczuwalna, krótko, ale to zawsze coś. Na finiszu wędzonka wybija się jeszcze bardziej i pozostawia taki delikatny dymiony posmak na podniebieniu. Jak ktoś miał problem ze zwykłym grodziskim (głównie z tym, że nie można się tym napić, a trzeba za to chodzić co chwilę do toalety) to ta wersja będzie jak znalazł dla niego. A tak na serio... naprawdę dobre piwo. Alkoholu w ogóle nie czuć, całość jest nadal lekka i orzeźwiająca i naprawdę przypomina pierwowzór.
Trochę się bałem tego całego "imperializmu"... Kocham ten styl za lekkość, a jego "ojcowie" próbują we mnie wmusić pewnego rodzaju negację wcześniej wymienionego. Jak bardzo się myliłem... no nie macie pojęcia. Już po pierwszym łyku czuć orzeźwienie typowe dla grodziskiego, a ciałko nie jest w ogóle zapychające (aczkolwiek odczuwalnie wyższe niż w wersji podstawowej). Nagazowanie oczywiście na bardzo wysokim poziomie. Podstawą jest pszenica, świeża i wyraźna. Do tego (prawie, że na tym samym poziomie) ziołowość i limonka. Na szczęście wędzonka nie uciekła nigdzie. Nadal robi za tło, ale takie wyraźne. O dziwo goryczka też jest wyczuwalna, krótko, ale to zawsze coś. Na finiszu wędzonka wybija się jeszcze bardziej i pozostawia taki delikatny dymiony posmak na podniebieniu. Jak ktoś miał problem ze zwykłym grodziskim (głównie z tym, że nie można się tym napić, a trzeba za to chodzić co chwilę do toalety) to ta wersja będzie jak znalazł dla niego. A tak na serio... naprawdę dobre piwo. Alkoholu w ogóle nie czuć, całość jest nadal lekka i orzeźwiająca i naprawdę przypomina pierwowzór.
----------
Styl: Imperialne Grodziskie
Alk: 6,9%
Ekstrakt: b/d
IBU: b/d
Skład: zawiera słód jęczmienny, chmiel Oktawia.
Do spożycia: 11.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz