Arrr! Nie macie już dość tych wszystkich piw leżakowanych w beczkach po mocniejszych destylatach? Ja muszę się Wam przyznać, że i tak... i nie. Lubię je, szczególnie RiSy i portery. Przeterminowany Wormhole BA ze Szpunta też okazał się być ostatnio wyśmienitym piwem (co było dla mnie dziwne, bo to imperialna IPA). Mam jednak takie odczucie, że w tym sezonie zimowym to "beczka" ma 80% rynku craftowego w Polsce.
Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale to takie trochę pójście na łatwiznę. Czepiam się jednak za bardzo. Pirata dostałem w prezencie świątecznym od browaru. Miałem go nie opisywać, bo z tej paczki macie już na blogu degustacje Szabrownika. Coś mnie się jednak spodobało w świetle, jakie padało w jadalni na ikeowski stół i musiałem mu zrobić zdjęcia. Wiem wiem, mam zboczenie jeżeli chodzi o robienie fotek.
Mam mieszane uczucia co do tej etykiety. Z jednej strony podoba mi się krasnal pirat (jak z resztą każda z postaci na piwach browaru), ale z drugiej mnogość tekstu kłóci mi się z cała estetyką graficzną. To samo kapsel. Już bym olał nazwę browaru nad logo, ale nigdy nie rozumiałem tych podpisów typu "jakiś tam browar rzemieślniczy". Samo piwo ładne, czarne, nieprzejrzyste. Piana trochę uboga, ale jakoś się tak przyzwyczaiłem do takiej jej postaci w beczkowych piwach.
Co jak co, ale aromatu to piwo nie straciło przez leżakowanie. Dominuje beczka i to czasami nawet tak gryząco... ale też fajnie zarazem. Jest whisky, ale taka zwyczajna. Jakby Wam to napisać... no zwykły blend, bez jakiegoś szczególnego profilu. Niby bimber, ale szlachetny. W tle trochę czekolady i śliweczka, taka fajna, likierowa. Całość utrzymuje się praktycznie do końca.
Wziąłem pierwszy łyk i... się delikatnie zdziwiłem. Spodziewałem się czegoś grubszego, a dostałem coś pokroju 19-20 Plato. Nie wpływa to zbytnio na odbiór całości, ale fajnie byłoby poczuć trochę więcej tego ciała. Wysycenie średnie, moooże ciut za wysokie. W smaku kolejne zaskoczenie, bo całość nie jest... słodka (coś sobie ubzdurałem, że takie będzie). Jest gorzka czekolada i oblane nią ciemne owoce (głównie śliwka, ale czasami pojawiają się też jeżyny). W tle krótkie podrygi kawy zbożowej wraz z komplementującą ją nutą paloną. Wszystko taniczne, trochę cierpkie, beczkowe. Goryczka na średnim do niskiego poziomie... chociaż w sumie ciężko ją wychwycić przy tak wytrawnym profilu piwa. Na finiszu robi się pustawo, pozostaje głównie "bimber". Na szczęście nie jest gryzący czy też rozpuszczalnikowy. Podsumowując... spokojnie do wypicia, nie spodziewajcie się jednak nie wiadomo jakich doznań sztosowych. Pirat leżakowany w whisky jest zwyczajnie... zwyczajny, ale dobry.
----------
Styl: Imperial Baltic Porter Whisky Barrel Aged
Alk: 11,5% Obj.
Ekstrakt: 24° Plato
IBU: b/d
Skład: słód (monachijski jasny, monachijski ciemny, pilzneński, aromatic, czekoladowy jasny, caramel pils, brown, czekoladowy ciemny, caraffa special III), płatki pszenne, cukier, chmiel (Iunga, Hallertauer Tradition), drożdże German Bock.
Do spożycia: 31.10.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz