Pisałem Wam ostatnio o małym detoksie. Sam w to za bardzo nie wierzyłem... ale pomogło. Znowu mogę pić ciemne piwa bez jakiegokolwiek zmęczenia. Dodatkowo nie daliście mi wyboru w ostatniej ankiecie. Boris wygrał zdecydowanie z nitro stoutem od Stu Mostów, co mnie osobiście zdziwiło.
Długo czekałem na to piwo, tak samo z resztą jak na ich portera. Browar nie chciał wypuszczać obu przedwcześnie, bo po testach cały czas wychodziło, że muszą jeszcze poleżeć w tanku. Risy-srisy i portery-srery tak mają niestety. Większe browary mogą sobie na to pozwolić, ale te mniejsze mają już problem. Szczególnie jak ma się np. 4 tanki leżakowe...
Naprawdę spoko etykiety robi agencja Flov dla mojego rodzimego browaru. Grafika na Borisie nawiązuje do nazwy w najbardziej możliwy sposób, ale mi się to akurat bardzo podoba. Chłopaki (i Marta) muszą jeszcze tylko zainwestować w firmowy kapsel (koniecznie z samym logo). Trochę lipa, że nie podają jednak całego składu. Samo piwo jest czarne, nieprzejrzyste. Przy nalewaniu było widać delikatne, brązowe przebłyski. Piana wysoka, drobnopęcherzykowa. Dość szybko się zredukowała do pokaźnego kożucha, który został już prawie do końca.
Tak... przypadnie mi do gustu to piwo. Już w aromacie czuć, że całość jest bardziej palona niżeli owocowa. Ciemne słody, dość mocna kawa i gorzka czekolada w tle. Czasami wychylają się też rodzynki czy też winogron (tutaj bardzo luźne skojarzenia z winem), ale to tak chyba tylko po to, aby całość doszczętnie nie spaliła nam nosa. Po ogrzaniu wychodzi też alkohol, ale w granicach rozsądku. Niestety gdzieś w połowie butelki zapaszki mocno podupadają na intensywności.
Ok, Boris nie należy do mocarzy jeżeli chodzi ciało. Dziwne trochę, bo ekstraktu mu nie brakuje. Oczywiście nie oznacza to, że jest wodnisty. Po prostu po RiSie spodziewałem się trochę więcej ciałka. Wysycenie dość niskie, ratuje sytuacje w pewien sposób. Warto też dać mu się ogrzać, fajnie oblepia język wtedy. Smakowo mała powtórka z rozrywki. Palone słody, momentami nawet trochę popiołu się pojawia. Gorzka czekolada wyprzedza tym razem ziarna kawy (i delikatną kwaskowatość z nią z nimi związaną). W tle nuty owocowe, ale już bez tych winnych. Goryczka dobrze zaznaczona, palona. Finisz... ociepierniczę. Tego się nie spodziewałem. Jak nagły atak spawacza dopadł mnie mocarny miks gorzkiego kakao z e(k)spresso. I ta zalegająca spalenizna kawowa po każdym łyku... o takie fetysze nic nie robiłem, mówię Wam. Alkohol też lepiej schowany niż w aromacie. Dobre piwo, naprawdę. Jest pare niedociągnięć (ciałko), ale całościowo Boris potrafi pozytywnie zaskoczyć. Do pociumkania przy kominku jak najbardziej się nadaje.
----------
Styl: Russian Imperial Stout
Alk: 9,5% Obj.
Ekstrakt: 24°
IBU: 6/12
Skład: słód (jęczmienny, pale ale, palone), płatki owsiane, chmiele, drożdże.
Do spożycia: 31.06.2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz