Coś mnie się pomyliło... przecież to nie Isidoro wygrał ankietę na FB... Nieważne, będę musiał opisać oba piwa. I tak miałem zamiar zabrać się za premierowego bałtyka z browaru Bednary, bo chłopaki obchodzili teraz 5 urodziny. Tak swoją drogą owa "piątka" to jakaś magiczna liczba, Birbant też powstał w tym samym roku.
Browar Bednary kojarzy mi się głównie z działką (której już nie posiadam). To tam wypiłem najwięcej ich piw uprawiając całe 3 m² Sybilli. Często zabierałem ich też w podróż rowerem... kurde, tak na marginesie zaniedbałem trochę tą część bloga. Trzeba wrócić do starych nawyków, ale my dzisiaj nie o tym mieliśmy...
Etykieta nawiązuje do (jak to określają źródła wysłane przez sam browar) najbardziej znanego pirata pochodzenia polskiego, Izydora Borowskiego. Ogólnie jest spoko nawet, ale sam styl, czy jak kto woli pociągnięcie kreski kojarzy mi się bardziej z Japonią. Piwo jest ciemnobrązowe, chociaż jak się je naleje do dość szerokiego szkła to takowych prześwitów nie widać. Piana dość niska, średniopęcherzykowa i krótko utrzymująca się.
Oho, dawno już takiego aromatu w porterze nie uświadczyłem. Dominują opiekane tosty i lukrecja. W tle nuty orzechowe i bardzo delikatny karmel. Coś mi to przypomina, jakieś piwo z dawnych lat, ale za cholerę sobie nie mogę przypomnieć które. Jakieś takie przyjemne proste, domowe wibracje mam wąchając Isidora... (tak, zdaję sobie sprawę jak to zabrzmiało). Szkoda tylko, że całość jest bardzo ulotna i po chwili ciężko jest cokolwiek wyczuć.
Teksturę ma to bardzo fajną. Jest wyczuwalne ciałko, bardzo gładkie, ale też jakoś nieszczególnie oblepiające. Wysycenie niskie, przyjemne. W smaku... to samo odczucie co w aromacie. Ułożona prostota, którą zwyczajnie chce się pić. Jest słodowo. Opiekane pieczywo i lukrecja na pierwszym planie, a zaraz za nimi karmel wspierany orzechowymi nutami. Zero owoców, żadnych śliwek czy rodzynek. Zaskakujące jest to muszę przyznać, ale najwyraźniej tak też można. Goryczka średnia o bliżej nieokreślonym profilu. Finisz robi się dość wytrawny. Palone słody przychodzą pierwsze na myśl, ale momentami też i kawa zbożowa. Jak dla mnie dziwną, ale też w miarę pozytywnie zaskakującą rzeczą w tym piwie jest brak owocowej słodyczy, z którą większość osób kojarzy portery. A tak... to przyjemny, rozgrzewający i taki "codzienny" (na swój sposób) ciemniak.
----------
Styl: Porter Bałtycki
Alk: 7,9% Obj.
Ekstrakt: 22 Blg.
IBU: b/d
Skład: słód (wiedeński, monachijski, pilzneński, pale ale, golden ale, dekstrynowy, barwiący, pszeniczny), chmiel Marynka, drożdże W34/70.
Do spożycia: 10.07.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz