Rzygać mi się chcę jak widzę te wszystkie reklamy na Dzień Św. Patryka. Zielone piwo... które na 99,9% ma w sobie barwnik to jeden z największych kiczów w świecie piwnym. Niestety ta moda wchodzi też do craftu, niektóre browary rzemieślnicze i regionalne powinny się wstydzić za swoje posty na fejsie podczas tego weekendu...
Pewnie chcielibyście powiedzieć "weź to olej ziom", ale jakoś tak nie potrafię... Może dlatego, że to dzień moich imienin? Kto wie. A może dlatego, że zawsze gdy sobie przypomnę o Lubuskim Zielonym to mam dreszcze? Brrr. Olałem zatem całe to zło i po powrocie do domu w niedzielę usiadłem sobie na spokojnie z... Wilkiem. I to nie takim zwyczajnym, który biega sobie po lesie w mojej okolicy i straszy rowerzystów, o nie. Z takim specjalnym z dodatkiem kory z drzewa Umburana. Czy będzie to udany debiut tego browaru na blogu? Sprawdźmy.
Buteleczka prezentuje się wyśmienicie, od razu zwróciłem na nią uwagę w sklepie. Z jednej strony proste tło z głową wilka (logo browaru), a z drugiej ręczna grafika od której nie można oderwać wzroku. Piwo czarne, nieprzejrzyste. Piana średniej wielkości, tak samo dziurawa tu i tam. Żywot miała średnio długi.
Rzeczywiście jest to trochę podobne do tonki, ale da się je obie spokojnie rozróżnić (a przynajmniej tak mi się wydaję). Jest marcepan, ale dodatkowo wspomagany szczyptą cynamonu i orzechów. Najbliżej im do migdałów chyba. Naprawdę ładny aromat, szkoda tylko, że nie jest jakoś szczególnie intensywny.
Pierwszy łyk wziął mnie trochę z zaskoczenia. Szybkie spojrzenie na butelkę jednak i już jest ok. Jak zwykle przy imperialnych stoutach założyłem, że ma minimum 24 ekstraktu. Tutaj jest lekko ponad 20 i właśnie takie odczucie w ustach pozostawia to piwo. Niby już trochę ciałko czuć, ale bez przesady. Wysycenie średnie, pasujące do całości. W smaku wszystko układa się trochę inaczej niż w aromacie. Na pierwszym planie czekoladowa podstawa, gorzka i delikatnie posypana zmielonymi ziarnami kawy. Potem pojawia się jakiś ciemny owoc, lekko kwaskowaty. Chyba czarna porzeczka jeżeli mnie kubki smakowe nie mylą. Zadziwiająco dobrze pasują do tej czekolady. Dalej marcepan, już tak trochę przygaszony i w końcu goryczka. Bardzo krótka, ale wyraźna. Finisz jeszcze bardziej kwaskowaty (ale nadal w granicach normy), ale też taki... drzewny na swój sposób. W trakcie ogrzewania się piwa owa korowość i porzeczki zyskują na sile. Alkohol ukryty perfekcyjnie. Ciekawy stout, naprawdę. W końcu ta kora z drzewa Umburana to nieznany dodatek jeżeli chodzi o nasz polski crafcik i ma do czego go porównać. Na pewno wnosi ciekawsze smaczki do piwa niż kolejne zachmielenie amerykańskim zielskiem. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to ciałko, na pewno lepszy byłby z deczka wyższy ekstrakt.
----------
Styl: Imperial Stout
Alk: 8,9% Obj.
Ekstrakt: 20,5° BLG
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienne, karmelowe, czekoladowe), kora drzewa Umburana, chmiel Iunga, drożdże US-05.
Do spożycia: 30.05.2021
Też nie lubisz zielonych piw? To spójrz na to ;D
OdpowiedzUsuńhttps://amatorpiwa.blogspot.com/2016/04/wielki-test-piw-zielonych.html