Człowiek powoli wysiada już... Nie chodzi tutaj oczywiście o chęć wypicia "browarka", a o pewną przypadłość, która mi się przytrafia chyba trzeci rok z rzędu. Zaczynam urlop w następnym tygodniu i jak to przystało na prawdziwą pracę w korpo... wszystko co się może spieprzyć właśnie to robi. Ot tak o, żeby człowiek miał co robić przez ten ostatni tydzień.
Tak ja wiem, że zaraz powiecie "trzeba było to wszystko rzucić i się zająć craftem full time jak Kopyr!". Problem w tym, że ja tego nie uznaję za pracę, która ma jakąkolwiek przyszłość. Inżynieria, produkcja, technika, to są rzeczy w których warto się "babrać" i zdobywać doświadczenie (po części też właśnie piwowarstwo, ale to mnie nudzi trochę). Blogowanie to... hobby, i tak powinno zostać. Dzisiejszego wieczoru chciałem się odstresować... dlatego chwyciłem za to, co lubię najbardziej: stoucik, i to niekoniecznie jakiś wymyślny.
Ok, nie przypominam sobie, aby jakikolwiek inny browar w Polsce miał aż tak minimalistyczną etykietę. W sumie to nic tu nie ma oprócz nazwy i logo. Może Wam to się wydawać głupie, ale pomyślcie jak te butelki wyglądają na półce w sklepie. No i? Wyróżniają się cholernie, szczególnie z tym białym tłem. Szkoda, że nie mają kapsla firmowego, bo logo nadaje się idealnie. Piwo ma ciemny, prawie, że czarny kolor. Momentami widać delikatny odcień brązu. Piana wysoka i całkiem ładnie zbita (z pojedynczymi, większymi bąblami). Trzyma się też zaskakująco długo.
Ej, naprawdę przyjemnie to pachnie. Tak trochę swojsko i z pewną nostalgią. Podstawą są przypiekane słody, ale robotę robi bardzo ciekawe połączenie słodu owsianego i prażonego jęczmienia. Aż mi się przypomniała taka ciepła miska z dzieciństwa. Nie wiem jak Wy, ale ja lubiłem owsiankę. W tle fajna kawa zbożowa i nuty słodkiej czekolady. Te ostatnie dopiero po pewnym ogrzaniu.
Po ostatnim stoucie, którego degustowałem, miałem lekkie obawy. Nieuzasadnione jak się dość szybko okazało. Ciałko jest naprawdę spoko: wyczuwalne, ale bez przesadnego zapychania. Tekstura też niczego sobie. Czuć, że płatki owsiane zrobiły swoje. Całość stara się być naprawdę aksamitna. Czasami przeszkadza w tym trochę za mocne wysycenie, ale ujdzie w tłumie. W smaku hierarchia trochę się wymieszała. Wyraźna, palona słodowość jest wszechobecna i o wiele wyraźniejsza niż w aromacie. Do tego palone ziarna kawy i odrobina gorzkiej czekolady. Wszystko intensywne, ale z takim "hamulcem bezpieczeństwa". W takim sensie, że paloność zwyczajnie w świecie nie jest za ostra. Goryczka fajna, wyraźnie palona i na dobrym poziomie. Na finiszu wchodzi kwaskowatość kawowa, delikatna owsianka i prażony jęczmień. No no, naprawdę przyjemny i wytrawny FES. Nie wyczuwam w nim nic z reklamowanej wędzonki (słód wędzony bukiem), ale może to i lepiej? Po ostatniej wpadce miałem ochotę na dobrze zbalansowanego, wytrawnego i w pewnym sensie prostego stouta. Nie wiem też co chmiele wniosły, bo nie czuję cytrusów czy też żywicy.
----------
Styl: Foreign Extra Stout
Alk: 6,3% Obj.
Ekstrakt: 15% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (pale ale, owsiany, caramunich, carafa, pale chocolate, brown, wędzony), płatki owsiane, prażony jęczmień, chmiel (Chinook, Cascade), drożdże Fermentis Safale S-04.
Do spożycia: 10.01.2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz