Miałem kiedyś takie postanowienie, że nie będę opisywał słabych piw. Po chyba 2 latach stwierdziłem jednak, że jest to pewnego rodzaju zakłamywanie rzeczywistości. Polski rynek craftowy nie jest doskonały, szczególnie jeśli chodzi o utrzymywanie jakości kolejnych warek. Niektórym się wydaje, że problem znikł kompletnie... oj nie, na pewno tak nie jest.
Dzisiejszy przykład trochę boli, bo lubię Browar Zakładowy. Chłopakom udawało się trzymać jakość w ryzach zazwyczaj. Niestety piwo, które zabrałem do Karpacza (i które miało mnie ratować przed zakupem eurolagerów tam) mocno mnie zawiodło. Browar uwarzył je z okazji 300 warki już jakiś czas temu. Ta konkretna butelka to już 6 warka tego piwa według etykiety. Z tego co wyczytałem w internetach ludzie zachwycali się nim. Lubię pomarańcze, też chciałem się nim zachwycić...
Zacznijmy jednak, jak zawsze, od etykiety. Te są w czołówce polskiej i nie znam osoby, która by temu zaprzeczyła. Stretch ala Van Damme na skrzynkach z piwem? I to jeszcze w koncepcji grafik sprzed okrągłego stołu? Dla mnie bomba. Kapselek firmowy też bardzo fajny i jeden z niewielu, na którym tekst mi przypadł do gustu. Piwo wyraźnie zmętnione o ciemno-pomarańczowym kolorze. Piana za to nie chciała się za cholerę utworzyć, co mnie trochę zaniepokoiło...
Aromat jest bardzo słaby. Może to i dobrze, bo niestety nie jest też jakoś szczególnie przyjemny. Na czele karmel i nuta nieprzyjemnego alkoholu. Potem jakieś owoce, które zwyczajnie w świecie nie mają siły przebić się przez mdłość karmelową. Jak się mocno wczujesz to da się odczuć pomarańcze i odrobinę skórki, ale goddamn... jak ten karmel przeszkadza.
Ciałko jest, nie ma to tamto. Jak przy takiej typowej podwójnej IPA. Niestety brakuje dość wyraźnie wysycenia. Jest cholernie niskie przez co znowu zaczynam mieć mdłe koszmary. W smaku... brak orzeźwienia cytrusowego. Coś chyba nie pykło przy tej warce (szóstej bodajże), bo wątpię, aby chłopakom z browaru chodziło o taką dominującą, karmelkową słodycz. Całe piwo smakuje jak te landrynki owocowe, którymi napychały nas nasze babcie. Daleko w tyle pojawiają się oznaki skórek owoców cytrusowych, ale bliskie one są granicy autosugestii. Goryczka nieprzyjemna, pestkowo-kredowa i zalegająca. Finisz to już jest jakieś apogeum wykrzywiania mordy. Ciągle zalegająca, nieprzyjemna gorycz i oznaki alkoholu, który momentami przypominał rozpuszczalnik.
----------
Styl: Podwójne Pomarańczowe IPA
Alk: 8,4% Obj.
Ekstrakt: 19% Wag.
IBU: 56
Skład: słód jęczmienny, płatki owsiane, pomarańcze, świeżo starte skórki owoców cytrusowych, chmiel Simcoe, drożdże US05.
Do spożycia: 08.10.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz