"Nie dajmy się zwariować" - tak mówią ludzie, którzy widzą zazwyczaj innych dążących do bycia lepszym. Czy to w sporcie czy innej dziedzinie życia. Dlaczego ja o tym? Dowiecie się z kolejnych akapitów. A teraz, mapka, jak zwykle.
Dzisiejszy wyjazd z piwem dość lekkim (bo tylko 2,8% alkoholu) i bez spiny zbytniej. Słuchawek też nie miałem ze sobą, bo zabrałem narzeczoną na rower. Piwo wypiłem dopiero... w domu, bo pierwszy raz od jakiegoś czasu nie miałem na nie ochoty podczas jazdy.
Wracając jednak do rowerów. Musiałem wyciągnąć swoją kobietę do lasu trochę, bo za bardzo się przyzwyczaiła do dróg asfaltowych. Tak się nie godzi na MTB, szczególnie, że jeździ na moim starym Giant'cie. Nogę ma dobrą, bo już z nią jeździłem parę razy (i dziwię się, że z taką kondycją nie chce jeździć więcej sama), ale musi złapać trochę techniki na piaskach i korzeniach.
Sama natura robi się iście... piwna. Mówiłem to już wiele razy, ale powtórzę, jak co roku: Polska to kraj chmielu, głównie tego dzikiego. Wystarczy się rozejrzeć, na prawie każdej wsi rośnie tego od cholery. Czasami nawet można go spotkać w miejskich parkach, ale tych bardziej zaniedbanych. Takie rzeczy trudno zauważyć z samochodu, dlatego na rowery ludziska.
Jazda krótka, ale owocna. Jak jestem sam to robię więcej zdjęć, ale z kimś to już tak jakoś nie wypada zbytnio. Uda bolą moją drugą połówkę, więc cel wykonany. Teraz muszę ją jakoś zmusić do samotnej jazdy...
Nie będę ukrywał, że etykieta z daleka mocno przypomina tą z 1 na 100. Głównie przez kolor tła. Nic w tym złego oczywiście. Kormoran lubi te swoje rysunkowe grafiki na szorstkim papierze. Pasuje to do nich i ładnie wygląda. Kapsel firmowy, też ładny. Piwo ma najzwyczajniejszy, złoty kolor i jest średnio zmętnione. Śnieżnobiała piana dość wysoka, ale szybko redukująca się do jednego palca. Pozostawia spoko zabrudzenia na ściankach.
Oho, znowu się zaczyna. Kolejne sesyjne piwo mogłoby uczyć swoich starszych, tęższych braci co to znaczy intensywny aromat. Jest chmielowo: żywicznie, cytrusowo, z odrobiną lasu iglastego. Gdzieś w tle pojawiają się jakieś nuty słodowe, ale chmiel je skutecznie zakrywa.
Ohohoszki, jakie to przyjemnie. Ciałko minimalne, ale wystarczająco wyczuwalne. Wysycenie, średnie. Wyższe mogłoby zepsuć odbiór piwa. Lekkie i orzeźwiające, w dodatku mocno chmielowe. Już po pierwszym łyku człowiek czuje się, jakby był w lesie (abstrahując od tego, że przecież jeździłem teraz po lasach). Są iglaki, jest żywica i taka fajna nuta cytrusowa. Gdzieś w tle fajna podstawa słodowa przybliżona do pszenicy, ale to tak leciuteńko. Goryczka średnia do niskiej. Jest wystarczająca i pasuje do sesyjności piwa. Ma takie lekko żywiczne zacięcie. Finisz zadziwiająco wytrawny. Żywica z taką delikatną korą drzewa. Podsumowując: bardzo przyjemne, lekkie i orzeźwiające. Potwierdza tylko to, że Kormoran umie mocno w sesyjne piwa.
----------
Styl: Session APA
Alk: 2,8% Obj.
Ekstrakt: 9% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny jasny, jęczmienny ciemny), chmiel (Citra, Chinook PL), drożdże.
Do spożycia: 21.10.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz