Śledź mnie na:

Pijany Rowerzysta: Mangove (Wrężel)



By  Piwny Brodacz     24.8.19    Tagi:,,,, 

Znowu zapomniałem o tej degustacji. Mangove wypiłem jeszcze przed urlopem, a co za tym idzie przed przerwą rowerową po zrobieniu tatuażu. W menu Bloggera łatwo jest zgubić wersje robocze wpisów, uwierzcie mi.



Piwo zdawało mi się idealne na wycieczkę w około jeziora. Pszeniczne z niższą zawartością alko i z dodatkiem mango? W to mi graj, uwielbiam np. sorbety z mango. Otworzyłem je gdzieś w połowie (22km bodajże) i nadal było zimne dzięki mojej niezawodnej skarpecie na butelki. W uszach grało mi jakieś darcie mordy pokroju No Masters - Bad Wolves.



Jeżeli chodzi o sam browar, to jakoś tak chciałem sprawdzić co u nich, bo już dawno nie miałem z ich piwami styczności. Nie licząc pojedynczych łyków skradzionych od kumpli oczywiście. Akurat mieli wtedy parcie na szkło, bo wszędzie wrzucali wersję zapuszkowaną tego piwa. 



Sam wyjazd udał się raczej, bo noga podawała, a bomby jako takiej nie miałem. Ostatnio mam z tym problem niestety. Coś mi się w rowerze nie podobało, ale to rzecz, którą potem wyregulowałem w garażu. Inna sprawa, że wpadł mi badyl w tylną przerzutkę i lekko ją wykrzywił. Na szczęście nie było to nic, czego "siła razy ramię" nie naprawi oczywiście.



Dużo osób twierdzi, że czas letni średnio się nadaje do fotografii jakiejkolwiek (szczególnie w południe) z racji ostrego słońca. Jak widzicie na fotkach przyroda wygląda wtedy naprawdę spoko. Trzeba po prostu poszukać dobrych miejscówek w swojej okolicy... no i mieć podstawowe pojęcie o edycji zdjęć.


Na plażach mnogość osób przeraża, nie wiem co ludzie widzą przyjemnego w takim gnieżdżeniu się na słońcu. Jak te morsy na skałach, bleh. Dlatego z piwem wjechałem ponownie do lasu, aby znaleźć jakąś ukrytą mini-plażę. Tych akurat jest pełno w moich rejonach.


Pierwszy raz od dłuższego czasu wziąłem ze sobą prawdziwe szkło, a nie plastik alebrowarowy. Nadal mam lęki po tym, jak zbiłem musztardówkę Artezana jakieś 2 lata temu... Trzeba jednak walczyć ze swoimi koszmarami, co nie?



No dobra, etykieta jest... dziwna. Z jednej strony mamy grafikę, nad którą ktoś się trochę pomęczył, a z drugiej napis na górze, który cholernie psuje mi cały wygląd. Nie wiem dlaczego, może to przez czcionkę, a może przez takie toporne wklejenie nazwy akurat w tym miejscu. Kapsel firmowy, to zawsze plus. Piwo ma pomarańczowy kolor. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że z odcieniem mango. Oczywiście zmętnione jak na pszenice przystało. Niestety piana już od samego początku nie chciała się za bardzo utworzyć, co jest mega dziwne w tym stylu i w warunkach "plecakowych".


Aromat na szczęście wyraźny, ale taki... podstawowy. Jest pszenica, są banany i trochę goździka. Można powiedzieć, że na swój sposób książkowa pszenica. Mango pojawia się po chwili i to w bardzo małych ilościach. Szczerze mówiąc spodziewałem się go trochę więcej.

Ciałko typowej pszenicy, chociaż jak to zwykle bywa na rowerze wchodziło trochę szybciej niż się spodziewałem (co w normalnych warunkach wskazywałoby na lżejsze piwo). Orzeźwiające, z wysyceniem w górnych granicach. Wydaję mi się jednak, że mango dodało trochę takiej pulpowatej tekstury. Na pewno wiecie o co mi chodzi. Jest dużo bananów i znacznie więcej goździka, ale nadal w poprawnych proporcjach. Oczywiście całość na przyjemnej pszenicznej podstawie. Piwo nie jest jednak tak słodkie, jak się tego spodziewałem. Pojawia się taka gorycz bananowa, jak od tych końcówek beznadziejnych lub skórki. Mango gdzieś mocno w tle, na finiszu już kompletnie zanika. Tam rządzi i lekko zalega banan, a dokładniej ten taki delikatnie kartonowy posmak (który nie jest wadą żeby nie było). Ogólnie przyjemna pszenica z nutą mango. Kompletnie mi to nie pasuje do etykiety, bo ta każe myśleć, że będziemy mieli istną owocową bombę.

----------

Styl: Pszeniczne z Mango
Alk: 4,1%
Ekstrakt: 12°
IBU: 1/8
Skład: słód (pszeniczny jasny; Pilzneński, karmelowy jasny), mango (odmiana Alphonso), chmiel Marynka, drożdże WB-06.
Do spożycia: 14.06.2020


Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com