Tak się kiedyś zastanawiałem... jak to Kopyr robi, że degustacje piw z ankiety wrzuca zaraz po jej zakończeniu. Olśniło mnie niedługo potem, bo przecież odpowiedź na to pytanie jest prosta: blogowanie to jego praca. Nie musi chodzić jeszcze do korpo jak większość z nas. Dzisiaj jednak postanowiłem być (po części) Tomkiem na jeden dzień...
Wymagało to pewnego pośpiechu, ale jakoś się udało. Inna sprawa, że musiałem zaryzykować i odgadnąć wynik ankiety wczorajszej (no gdzie w środku tygodnia mieć czas na wypicie obu piw, o opisaniu ich już nawet nie wspomnę). W takich momentach jest też pewne ryzyko, że dany trunek może... łagodnie pisząc nie spełnić oczekiwań. Wtedy to dopiero wtopa, bo browar sam mi je wysłał i by się sam wkopał.
Etykieta ładna, z pomysłem. Niestety wszystko poszło jak krew w piach, bo browar postanowił wkleić na nie swoje logo tak jakoś o 3/4 wielkości za duże. Kompletnie to ni pasuje do grafiki/portretu Beethovena. Samo piwo wygląda całkiem spoko. Lekko zmętnione (trochę je poturbowałem niosąc) o takim ciemnym, pomarańczowym kolorze, przechodzącym w malinowy nawet. Piana znikoma, ale po kwasach nie ma co się spodziewać cudów w tym aspekcie.
Bardzo ładny aromat, przypominający trochę kompot letnio-jesienny. Porzeczki wiodą prym z dość wyraźną pomocą jeżyn (zdarzało mi się wyjadać kilogramy tych czarnych pyszności kumplowi na działce). Dopiero po przeczytaniu składu stwierdziłem, że może być to bardziej aronia. Czuć też kwaskowatość jogurtową. Ładnie, zwiewnie i owocowo. W dodatku intensywnie przez prawie cały czas.
O proszę jak to fajnie i szybko wchodzi. Ciałko lekkie i przyjemnie, wysycenie średnie. Nooo, jak soczek musujący. Tyle, że z procentami. Smakowo mamy powtórkę z rozrywki, czyli: porzeczki, aronia/jeżyny (dalej będę się upierał na to drugie) i ta cholernie przyjemna kwaskowatość. Na moje kubki smakowe jest delikatnie mleczna, ale nie widzę info o bakteriach na etykiecie. Na pewno miesza się z kwaskowatością owocową. Fajnie to wyszło, bo jak na ten styl przystało nie jest przekwaszone do granic możliwości. Brakuję mi trochę nut zbożowych, ale jakoś ujdzie. Goryczka znikoma, nie ma tu dla niej miejsca. Finisz, tak jak reszta, mocno owocowy i już zdecydowanie porzeczkowy tylko. Szkoda, że nie miałem go wcześniej w lodówce, bo na te upalne dni byłoby idealne.
----------
Styl: Fruit Berliner Weisse
Alk: 4,5%
Ekstrakt: 11%
IBU: b/d
Skład: słód (pilzneński, pszeniczny), płatki owsiane, aronia, czarna porzeczka, chmiel Marynka, drożdże.
Do spożycia: 01.06.2020
29 year old Senior Editor Estele Hassall, hailing from Frontier enjoys watching movies like Blue Smoke and Yoga. Took a trip to Gondwana Rainforests of Australia and drives a Boxster. zobacz tutaj
OdpowiedzUsuń