Śledź mnie na:

Nocna Jazda 2019 - w Lubuskiem się jeździ!



By  Piwny Brodacz     22.11.19    Tagi:,,, 

Mam ostatnio problem z jazdą na rowerze. Jeszcze dwa lata temu nie przeszkadzała mi pogoda, a teraz... Naprawdę stary się robię chyba. Przez to nawet zacząłem ostatnio... biegać. Kto to widział?! Jest jednak jedna noc pod koniec października, kiedy muszę wsiąść na rower. Dziady Rowerowe muszą się odbyć!

Mamy taką tradycję w mieście jezusowym, że zaraz przed Wszystkich Świętych jedziemy paczką do lasu, w około jeziora i potem na plaży robimy ognisko. Na początku była nas garstka, może 10 osób (4, albo 5 lata temu chyba). W tym roku... ponad 100.


Organizacyjnie... nie jest to event jako taki. Po prostu dajemy ludziom znać, że sami jedziemy i kto chce może dołączyć (i sam o siebie zadbać). Oczywiście pomagamy utrzymać grupę razem (lub dzielimy na dwie mniejsze, jeżeli różnica w kondycji uczestników jest duża). Z każdym rokiem ludzie nas zaskakują... kondycją i ilością.




Ludzie mieli zadziwiające pomysły. Na przykład rowery oświetlone jak na zdjęciu powyżej. Co najlepsze po wszystkim te lampki nadal się trzymały ramy... i świeciły. Jeżeli dobrze kojarzę tak przygotowane rowery miało małżeństwo z dzieckiem. I co, można spędzić fajnie nockę rodzinnie?




Trasa, jak co roku, objeżdżała jezioro Niesłysz. Piękne tereny w dzień, zdradliwe w nocy. Z resztą milion fotek z mojej okolicy możecie obejrzeć we wpisach z cyklu Pijany Rowerzysta. Nie chcieliśmy robić z tego zwykłej masy krytycznej czy czegoś podobnego. Jakoś jeżdżenie głównie po utwardzonym drogach nas nie interesuje na rowerach MTB.




Gdy inni pilnują grup, lub zwyczajnie pedałują jako uczestnik, ja... skaczę jak głupi z końca na sam początek. Inaczej bym nie zrobił tylu zdjęć w różnych miejscach. Aż się sam sobie dziwię, że potem chory nie jestem po tym.



Oświetlenie to (zaraz po kasku) chyba najważniejsza rzecz jaką trzeba zabrać ze sobą na taką wyprawę. Dużo ludzi miało lampki z zewnętrznymi akumulatorami (i kazylionem lumenów) co wyglądało naprawdę przepięknie momentami. Wyobraźcie sobie długi wyjazd z lasu w małej dolince i sznur świateł, tak na 100 chłopa (no może nie tylko chłopa, kobiet też było dużo).




Oprócz paru odcinków wyjętych wprost z maratonów MTB były też powalone drzewa, co widzicie powyżej. Szybka akcja pomocy (siema Wally) i grupa jedzie dalej. Było już blisko do ogniska, dlatego ludzie dostali chyba jakiegoś dodatkowe powera. Każdy chciał zjeść kiełbę. Szczególnie, że było też parę kraks i... wpadnięć do strumyka. Przypominam: było około 5'C na minusie.




Ognisko jest wręcz obowiązkowe po takiej jeździe (w sumie to każdy musiał jeszcze wrócić, jakieś 20km). Sam nie jem nic zazwyczaj, bo jakoś mi tak ciężko podczas jazdy jest potem... Wolę się ogrzać czymś... innym. Pomógł mi w tym Potion 6 z Brokreacji. Nie oceniamy co i kto pije. Ważne, żeby nie robił burdy i wracał z rozwagą. Sam powrót jest już na własną rękę i dzieli się na dużą ilość grup. Komu to nie przeszkadza może wracać z nami, ale zazwyczaj odjeżdżamy jako ostatni.


Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com