Czasami trzeba sobie zrobić odskocznie od tych wszystkich sztosów i skoczyć do lodówki po coś klasycznego. Tak samo jest z browarami, tylko na odwrót. Owszem, można pić piwa od znanych i sprawdzonych rzemieślników, ale trzeba też być dzielnym i spróbować czegoś nowego from time to time.
I tutaj właśnie pojawia się najnowsze nadodrzańskie dziecko, jakim jest Browar Odrzański (z Nowej Soli). Kontraktowiec warzący w Profesji, którego założycielem jest Krzysztof Czechanowski. Zawsze powtarzałem, że lubuskie potrzebuje więcej browarów (no, bo kto o zdrowych zmysłach zaliczy Witnicę do godnych przedstawicieli regionu...).
Muszę przyznać, że etykiet są naprawdę ładne. Facjaty regionalnych bóstw bardzo fajnie prezentują się na prostym tle, bez zbędnych napisów itp. Samo piwo to już dość przyciemnione złoto (albo i nawet miedź). Ciężkie, craftowe życie przyzwyczaiło mnie do jaśniejszych pilsów, jeśli mam być szczery. Jest też delikatnie zamglone. Piania wysoka, ale bardzo szybko się ulatnia pozostawiając delikatny lacing na ściankach.
No to mamy małą lipę proszę państwa. Aromat nawet nie próbuje się pokazać, przypomina trochę takiego nastolatka (lekko emo) na pierwszej dyskotece w gimnazjum. Z nikim nie rozmawia, stoi gdzieś w kącie i boi się, że jeszcze zwróci na siebie uwagę. Możecie próbować coś wywąchać, ale jedyne co poczujecie to delikatny chlebek, nic więcej. Po ogrzaniu (co średnio ma sens przy pilsie) wychodzą jeszcze nuty ziołowe.
W ustach na szczęście jest o wiele lepiej. Mamy fajne ciałko (jak na ten styl) i chrupką teksturę. Średnie wysycenie przyjemnie sobie folguje po języku. W smaku przyjemna podstawa słodowa, wyraźna, ale nie dominująca przesadnie. Taki chlebek (a może bardziej zbożowość po prostu) posmarowany cienką warstwą miodu. Potem mokra trawa o poranku i trochę ziółek. Nie dają rady słodowości, ale nie muszą. Chmielowość jest bowiem wystarczająco wyczuwalna. Goryczka... ok, mogłaby być wyższa trochę jak na pilsa. Profil ma czysty za to, bardzo fajny muszę nadmienić. Na finiszu wychodzi więcej ziół (w sumie to momentami zaczynają dominować) i takie niespodziewane, grapefruitowe zacięcie. W smaku naprawdę dobry przedstawiciel stylu, trochę taki blend pomiędzy pilsem niemieckim a nowofalowym, ale na szczęście udany. Aromat do poprawy i mógłby być tzw. daily driver dla mnie.
----------
Styl: Pils
Alk: 4,5% Obj.
Ekstrakt: 12°
IBU: 2/5
Skład: słód (pilzneński, caramel pils), chmiel (Tradition, Iunga), drożdże W34/70.
Do spożycia: 30.04.2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz