Ostatnie wyczyny Pana Jakubiaka można skomentować tylko w jeden sposób... soczystymi epitetami. Ja wiem, że jak komuś się wali grunt pod nogami to taka osoba zaczyna zazwyczaj atakować swoje środowisko, no ale... szkoda strzępić ryja jak to mówią. Dzisiaj zajmiemy się tym, co najpiękniejsze w tej branży czyli piwem. I to takim już dość leciwym.
Dodatkowo stworzyłem nowego taga "leżak", będziecie mieli pod nim wszystkie degustowane przeze mnie piwa leżakowane. Sam porter z browaru Ciechan opisywaliśmy już sobie (o tutaj), ale jego starszy o prawie 5 lat brat zasługuje na nowy wpis. No i mamy piękne święto dzisiaj: Dzień Porteru Bałtyckiego. Świętujcie i radujcie się!
No co, dużo się nie zmieniło. Etykieta jak za Gierka została (w końcu to ta sama warka chyba). Kapsel firmowy też, choć lekko zardzewiał od spodu. Piwo nadal czarne z bardzo delikatnymi refleksami. Piana mimo upływu lat trzyma się dzielnie. Rośnie wysoka i chwyta się ścianki jak koala bidonu z wodą (przepraszam, już nie będę).
Ojezuschrystus, tego się nie spodziewałem. Aromat nie dość, że utrzymał swoją intensywność, to jeszcze ewoluował. Kojarzycie na pewno czekoladę Milka z solonym krakersem? Taki właśnie zapach dominuje tutaj. Potem kawa zbożowa, odrobina skórki od chleba i śliwka z wiśnią w tle. Co jest jeszcze bardziej zaskakujące to to, że po ogrzaniu wychodzi marcepan. Skąd? Nie mam pojęcia.
Wziąłem szybko pierwszy łyk, jak nałogowiec na głodzie. Potem szybko drugi, bo coś mi nie pasowało. Niby te 22% ekstraktu, ale jakoś tak trochę brakuje ciała. Nie jest broń Boże wodniste, ale fajnie byłoby, gdyby trochę bardziej wypełniało człowieka. Struktura spoko, piwo jest aksamitne i dość nisko wysycone. W smaku znowu intensywność na najwyższym poziomie. Zaskakuje zgranie poszczególnych smaczków. Tak jak w wersji świeżej mamy tutaj odzwierciedlenie aromatu, no prawie. Czekolada nadal ma w sobie nutę krakersów, ale nie jest już tak słodka. Wiśnia dostaje porządnego kopa i to ona dominuje w owocowej części piwa, suszona śliwka poszła gdzieś na tyły. Kawa zbożowa nadal wyczuwalna, skórka od chleba też, ale zdaje się być jeszcze bardziej delikatna. Goryczka mnie cholernie pozytywnie zaskoczyła, bo... jest. Ostatnio o nią trudno w porterach. Wystarczająca, lekko palona. Dobrze wgryza się w słodycz całości. Finisz wytrawniejszy od reszty, kawa zbożowa uwydatnia się wraz z delikatną nutą paloną. Alkoholu nie czuć praktycznie. No chyba, że mam liczyć to jakże przyjemnie grzanie od środka. Jak to się pięknie ułożyło (choć nie musiało) to ja nie wiem. Szczególnie gdy pomyślę o tym failu, jakim był ciechanowy Porter Świąteczny z limitowanej edycji (z datą do 2014). Tamten był zwyczajnie rzecz ujmując płaski...
----------
Styl: Porter
Alk: 9% Obj.
Ekstrakt: 22% Wag.
IBU: b/d
Skład: słód (jęczmienny, karmelowy, monachijski, barwiący), chmiel.
Do spożycia: 02.07.2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz