Najgorsze w przeprowadzkach jest to, że potrafią się ciągnąć w nieskończoność. Weźcie mój przykład: pyk pyk ślub, myślę sobie dwa tygodnie max i można wracać do normalności. Niestety tak nie jest... Dopiero co przewiozłem całe szkło do piwa, a w starej piewni zostały jeszcze leżakowane portery i RiSy. Na opisywanie piwa też nie ma czasu, bo przecież ściany się same nie pomalowały, a łóżko nie skręciło.
Na szczęście mam już więcej czasu, podstawowe rzeczy w nowym domu też. Wybór pierwszego piwa do degustacji w nowym miejscu był dość łatwy, bo... tylko Into The Void stał w lodówce. Reszta była stanowczo za ciepła. Oczywiście samą przeprowadzkę opiłem czymś bardziej sztosowym na spokojnie, ale tego mogliście się dowiedzieć z fejsa. No to co? Wychylylybymy tę kooperację Nepomucena z Golemem?
Etykieta nepomucenowa, z charakterystycznym wycięciem u góry. Spoko grafika, taka komiksowa, nawiązująca do nazwy piwa. Kapsel firmowy też spoko. Piwo ciemnobrązowe, w shakerze pewnie wydawałoby się czarne. Mętne jest też dość wyraźnie. Piany praktycznie żadnej, trochę mnie to zmartwiło przy tym stylu.
Aromacik pierwsza klasa, to chłopakom trzeba przyznać. Jest wszystko, jak w nazwie stylu. Na początku (i też lekko w dominacji) kawusia. Taka lepsza, ale "parzona" na zimno, czyli coldbrew. Jakby nie patrzeć dodali dużo kawy z aeropressu przecie. W tle trochę żytnich, kwaskowatych nut zbożowych. Dodatkowo wyczuwam też bliżej nieokreślone nuty koźlakowe, co niektórzy mogą uznać za szaleństwo. Mi to pasuje. Szczególnie, że po ogrzaniu wchodzi jeszcze trochę przypieczonego pieczywa.
Już po pierwszym łyku czuć efekt żyta. Treściwość jest wyśmienita i zdaje się być wyższa jak na to BLG. Piwo jest gęste (ale nie klejące), średnio do niskiego wysycone i naprawdę przyjemnie sobie hula po przełyku (to pewnie też po części zasługa płatków owsianych). Smakowo znowu kawa, czuć krzyk zmielonych ziaren przy wyciskaniu. Do tego przyjemnie gładka podstawa z palonych słodów i żyta, delikatnie kwaskowata. Koźlakowe skojarzenia znikły, ale leciuteńka nuta skórki od chleba pozostała. Goryczka krótka, punktowa, ale na swój sposób wyczuwalna. Ma taki trochę palony profil. Na finiszu to już praktycznie sam coldbrew z nutą ziemistości. Może i nie ma w tym piwie nie wiadomo ile rzeczy, ale wszystko gra tak pięknie ze sobą, że starczy to co jest. Piłbym codziennie.
----------
Styl: Coffee Rye Stout
Alk: 6,5% Obj.
Ekstrakt: 16,5°
IBU: 2/6
Skład: słód (jęczmienny, żytni), płatki owsiane i jęczmienne, palony jęczmień, kawa, chmiel, drożdże.
Do spożycia: 30.01.2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz