Nie wiem jak Wy, ale ja swój urlop 2-tyg miałem w kwietniu. Ot taka mała sugestia od korporacji w czasie pandemii. Nie ma się co dziwić, że potem prawdziwe urlopowanie musiałem z małżonką rozłożyć na weekendy. Tak było i w tym przypadku, gdy wraz ze szwagrem i teściami pojechaliśmy w okolice Zieleńca.
Mój plan był prosty: pojeździć w górach na rowerze. Udało się to drugiego dnia, gdzie w końcu sprawdziłem Singletracki Glacensis. Polecam serdecznie każdemu. Po takim pedałowaniu trzeba było wypić coś lepszego i akurat traf chciał (taaa), że zabrałem ze sobą pewnego grubasa z Łąkomina. W dodatku zakupionego na ostatnim Lotnym Festiwalu w Zielonej Górze.
Etykieta z serii "tych lepszych" wypustów browaru nie zrobi na nikim wrażenia. Ot nazwa trunku na czarnym tle. Samo piwo też nieszczególnie, bo wygląda... zwyczajnie. Ciemne, z widocznymi rubinowymi refleksami i praktycznie bez piany od samego początku.
Ooo panieńku, jakie to przyjemnie "alkoholowate". Słodziutki rum, śliwka suszona, figi, rodzynki i trochę skórki od chleba. Po ogrzaniu dochodzi też lekka czekolada. Wszystko, czego potrzebowałem po tej dość wietrznej jeździe po górach. Przez właśnie takie aromaty człowiek się hajpuje jak cholera i nie może wytrzymać do pierwszego łyku, jak jakiś plebejski alkoholik.
W ustach... gęste, nie spodziewałem się tego po tym wyglądzie. Ucieszyło mnie to niezmiernie muszę przyznać. Niskie wysycenie też na propsie. Smakowo trochę inna sytuacja niż w aromacie. Wyraźna czekolada maszeruje na przedzie, nawet się gdzieś gorzkawe kakao przedziera momentami. Potem powidła zimowe z owoców: śliwka i rodzynki głównie. Szczypta ziemistości (cholera wie skąd) wzięła mnie znienacka, jak Niemcy Rosję w 1941. Goryczka niska, ale wyczuwalna. Może delikatnie palona. Rum czuć dopiero na finiszu. Jakby się miał człowiek uprzeć, to nawet nalewkę z aronii wyczuje gdzieś w tle (mam zapas w piwnicy to wiem). Potem już tylko gorzka czekolada. Samą beczkę czuć dopiero po mocnym ogrzaniu piwa. Całość naprawdę spoko, głównie alkohol robi robotę. Dawno już nie spotkałem się z tak przyjemną jego odmianą, dość ciekawą w dodatku. Gorzki finisz też robi robotę, bo pokazuje wielowymiarowość piwa.
----------
Styl: Imperial Baltic Porter Rum BA
Alk: 11%
Ekstrakt: 25 Plato
IBU: b/d
Skład: słód (pilzneński, Monachijski I, CaraMunich I, CaraAroma, Carafa III), chmiel (Marynka, Lubelski), drożdże Saflager W34/70.
Do spożycia: b/d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz